grynaplus

GRYNAPLUS

Ładowanie...

grynaplus

GrynaPlus

banner-badge

Blog

Znajdują się tu wszystkie artykuły napisane przez naszych użytkowników!

1

Surfix23

3 lata temu

PlayStation 5 ma już rok – i nadal nie warto go kupować

Uwierzycie, że to ponad rok, od kiedy na sklepowe półki trafiło PlayStation 5? No dobra, z tymi „sklepowymi półkami” to bywało różnie. Niemniej nasz premierowy test konsoli pojawił się na portalu niemal równo dwanaście miesięcy temu.

To w sumie dobry moment, żeby do tematu wrócić. W końcu przez tych dwanaście miesięcy dużo się wydarzyło, a i sam miałem okazję spędzić z PS5 kilka dodatkowych miesięcy. W jaki sposób wpłynęło to na moją ocenę? I czy to już ten moment, kiedy nowa konsola powinna pojawić się w Waszych domach?

Dla przypomnienia, kiedy po raz ostatni miałem okazję pisać o PlayStation 5, konsola wywarła na mnie olbrzymie wrażenie – głównie pozytywne. W nowej platformie Sony od początku drzemał olbrzymi potencjał i pozostawało wyłącznie pytanie, czy producentowi uda się go skutecznie wykorzystać.

I co, udało się?

W zasadzie mógłbym odpowiedzieć „nie” i zamknąć temat. Byłoby to jednak spłycaniem problemu i rysowałoby nadmiernie ponury obraz. No bo nie oszukujmy się – chyba wszyscy liczyliśmy, że pierwszy rok z PlayStation 5 będzie wyglądał trochę inaczej, ale to nadal świetny sprzęt, który ma przed sobą świetlaną przyszłość.

Z grami posucha

Nie da się natomiast ukryć, że pierwszy rok z PlayStation 5 okazał się rozczarowujący pod jednym istotnym względem: gier. Nie chodzi mi nawet o to, że nie było w co grać. Ba, tutaj Sony wybrnęło obronną ręką, udostępniając nam całą bazę gier z PlayStation 4 w formie wstecznej kompatybilności. Tyle tylko, że nie do końca na to czekamy, prawda?

Żeby nowa generacja rozwinęła skrzydła potrzeba gier robionych pod nową generację, a tych nie ma na razie dużo. Zresztą nawet wśród produkcji natywnie wydanych na PS5 lwią część stanowią remastery i produkcje multiplatformowe. Co więcej, nic nie wskazuje na to, żeby miało się to w najbliższym czasie zmienić. Już dziś wiemy, że zaplanowane na przyszły rok exclusive’y Sony ukażą się także na PlayStation 4. To oznacza, że nowy Horizon czy God of War od strony technicznej raczej nie zaoferują nam niczego, czego nie widzielibyśmy w poprzednich odsłonach.  

I nie zrozumcie mnie źle – uważam, że to dobra wiadomość. Jeśli gra nie wymaga dodatkowej mocy obliczeniowej lub specjalnej funkcjonalności, nie ma sensu robić sztucznych barier dla posiadaczy starszej generacji. Na pewno nie na tym etapie, kiedy PS5 nadal pozostaje towarem deficytowym. Taki Spider-Man: Miles Morales na PS4 to nadal ta sama gra, tylko nie taka ładna. No ale komuś to nie przeszkadza, po co odbierać mu szansę na cieszenie się grą?

I gdzie ten skok generacyjny?

Ale jest też druga strona medalu. Trudno w końcu mówić o skoku generacyjnym, kiedy gry cały czas muszą działać na starym sprzęcie. Do tego potrzeba tytułów, które od początku projektowane są tak, by wykorzystać dodatkową moc i funkcjonalność nowej platformy. Takich gier mamy natomiast jak na lekarstwo.

Paradoksalnie przez cały czas najlepszym pokazem możliwości nowej konsoli pozostaje demko Astro’s Playroom. Jeśli jeszcze go nie ograliście – polecam z całego serca. Czeka Was jakieś dwie godziny naprawdę przedniej zabawy. Wracając jednak do rzeczy, Astro’s Playroom zademonstrowało, jak w kreatywny sposób można wykorzystać możliwości nowego kontrolera, aby wzbogacić rozgrywkę i spotęgować immersję. Być może w ten sposób Sony samo sobie postawiło zbyt wysoko poprzeczkę, bo dokładnie tego oczekiwałem po innych exclusive’ach na PS5. A co dostałem?

Przede wszystkim dostałem niewiele, ponieważ z gier na wyłączność na nową konsolę udało mi się ograć wyłącznie Demon’s Souls, Ratchet & Clank: Rift Apart oraz Returnal. Każdy z tych tytułów robi wrażenie pod względem graficznym (szczególnie Demon’s Souls), ale żaden nie pokazał mi nic, czego nie widziałbym na PS4.

Tak, nawet Ratchet & Clank. Co prawda gra sama w sobie jest fenomenalna i doskonale się przy niej bawiłem, ale mechanika podróży między wymiarami nie jest czymś, czego jako gracz bym już wcześniej nie widział. Nie chcę się tutaj cofać do czasów Legacy of Kain: Soul Reaver z PSX, ale wcale nie muszę – wystarczy wspomnieć o Titanfall 2 i Dishonored 2. W jednym i drugim tytule znajdziemy misje, w których przyjdzie nam płynnie przeskakiwać między dwiema alternatywnymi wersjami tego samego poziomu. 

Oczywiście w wymienionych przykładach efekt ten uzyskano zupełnie innymi metodami, niż w najnowszym Ratchet’cie. Ale wiecie co? Jako gracza nie interesuje mnie, co się dzieje za kulisami. Interesuje mnie efekt końcowy, a ten sam w sobie szczególnie rewolucyjny nie jest.

Wsteczna kompatybilność, remastery i masa zamieszania

O wiele większe wrażenie zrobił na mnie fakt, że PlayStation 5 w końcu pozwoliło mi ograć wiele gier z mojej biblioteki na PS4 w 60 FPS, a często nawet wyższej rozdzielczości. Szkoda tylko, że i tutaj polityka Sony pozostawia wiele do życzenia. W czasach, kiedy Microsoft wychodzi graczom naprzeciw na każdym kroku, rozdając premierowe tytuły półdarmo, Japończycy nie widzą problemu, by żądać od graczy wyższej ceny za grę w wersji na PS5.

Ba, mało tego! Dla części tytułów jedyną opcją upgrade’u z wersji PS4 na PS5 było kupno drugi raz tego samego tytułu – w pełnej cenie rzecz jasna. Dopiero oburzenie graczy i mediów sprawiło, że Sony poszło po rozum do głowy i udostępniło taką opcję w sklepie – z tym że oczywiście dodatkowo płatną. „For the players.”

Obietnice spełnione i niespełnione

Nie jest to zresztą jedyna rzecz, gdzie Sony zawiodło. Oszukani mogą się czuć także gracze, którzy specjalnie z myślą o PS5 kupili nowe telewizory z HDMI 2.1 i VRR, podczas gdy te rok od premiery nadal nie są dostępne. To poważne przeoczenie, tym bardziej, że przed premierą nowej generacji była to jedna z mocniej wyczekiwanych funkcji. O tym, że na Xbox Series X działa bez problemu chyba nawet nie ma sensu wspominać.

Ale to nie znaczy, że Japończycy nie dodają funkcji, które obiecali przed premierą. Opcja montażu dysku SSD? Musieliśmy czekać na nią grubo ponad pół roku, ale jest i działa. Nawet nieczytelne menu systemowe doczekało się lekkich szlifów i dziś korzysta się z niego dużo wygodniej. Nie idealnie, tym bardziej że nadal brakuje takich podstaw jak obsługa katalogów, ale idzie to wszystko w dobrą stronę.

Szkoda, że nie wszystko da się tak łatwo poprawić i cały czas jesteśmy skazani na ten sam brzydki, niepraktyczny design konsoli. W zasadzie w tym temacie powiedziane było już chyba wszystko, więc nie będę się rozpisywał. Tym bardziej, że w innym przypadku musiałbym zacytować wiązankę, która ciśnie mi się na usta, ile razy muszę przesunąć konsolę, a przed Świętami jednak nie wypada. Do dziś nie mogę uwierzyć, że ktoś tę idiotyczną plastikową podstawkę uznał za dobry pomysł.

Kiedyś będzie dobrze

No dobra, to wiadro pomyj wylane. Wspomniałem jednak we wstępie, że sprowadzanie pierwszego roku PS5 do jednej wielkiej porażki byłoby trochę krzywdzące i nadal to podtrzymuję. To nadal bardzo fajna konsola. Korzysta mi się z niej bardzo przyjemnie i bynajmniej nie planuję po dobroci wracać do grania na PS4, bo mimo wszystko byłby to duży krok wstecz.

Ale czy polecam komukolwiek jej zakup? Czy uważam, że warto polować na dostawy i przepłacać po kilkaset złotych dla tych kilku gier, w które nie zagramy na PlayStation 4? Ani trochę. Minie jeszcze kilka miesięcy, zanim taki zakup zacznie mieć sens, a w międzyczasie na czekaniu można co najwyżej zyskać.

Konsola PS5 to sprzęt, który zdobywa coraz większą popularność wśród graczy. W tym dziale w szczególności poświęcimy mu dużo uwagi – nie zabraknie tu zatem rozbudowanej sekcji artykułów, recenzji, a także ciekawych newsów oraz informacji ze świata elektronicznej rozrywki.

Jako portal o grach przedstawimy Ci ciekawe fakty o playstation 5, przyjrzymy się temu, co kryje się pod designerską obudową, a także przedstawimy możliwości sprzętu. Mówiąc o konsoli PS5 od Sony nie pominiemy również gier. Przeczytasz u nas o nowo powstających tytułach, na bieżąco będziesz mógł śledzić newsy, plotki, a także informacje od wydawców oraz producentów – wszystkie zamieszczane na portalu PlanetaGracza wpisy oparte są na bezpośrednich oraz oficjalnych komunikatach.

Konsola PS5 – wszystko, co warto wiedzieć

Przedstawiane przez nasz portal newsy o PS5 pozwolą Ci poznać sprzęt i jego możliwości przed dokonaniem zakupu. U nas sprawdzisz, jakie zbiera on opinie, a także dowiesz się o jego możliwościach. Nasi redaktorzy – zacięci gracze, rozkładający gry na czynniki pierwsze – przybliżą Ci najgorętsze tytułu, zrecenzują je, a także podzielą się własnymi odczuciami na ich temat. Dzięki nim przekonasz się, co obecnie ma do zaoferowania playstation 5.

Gry na PS5 to bogactwo różnorodnych tytułów, które szczegółowo prezentujemy na naszym portalu. Skupiamy się zarówno na tytułach wyczekiwanych, jak i mniej znanych, z którymi jednak warto się zapoznać. Nasi redaktorzy, opowiadając o grach na PS5, skupiają się na najważniejszych informacjach, a także własnych odczuciach, dbając jednocześnie o to, aby gracze samodzielnie odkrywali to, co dany tytuł ma im do zaoferowania.

Playstation 5 i nie tylko

Konsola playstation 5 od Sony to sprzęt, który cieszy się dużą popularnością wśród wielu graczy, którzy już od dłuższego czasu wyczekiwali nowości. Zachęcamy jednak do odwiedzania również innych kategorii, wśród których znajduje się, np. dział poświęcony Xbox Series X, Switch, WII U itp. Jest w czym wybierać oraz o czym czytać. Nasi redaktorzy zadbali o różnorodność poruszanych tematów – warto się z nimi zapoznać!

Kto nie czekał na PS5? Wiem, wiem, zaraz posypią się komentarze, że nikt, bo na benchmark.pl rządzi PCMR. No ale przecież jedna platforma nie wyklucza drugiej, no nie? Dlatego ja napalałem się na premierę PlayStation 5 jak łysy na grzebień. Dlaczego? Powodów było kilka, szczególnie, że praktycznie całą już poprzednią generację przespałem. Wtedy jeszcze nie mogłem sobie pozwolić na zakup takiego sprzętu.

Pierwszy powód? Chyba każdy, kto nie miał w swoim domu PS4 chciał zagrać w takie produkcje jak The Last of Us 2UnchartedBloodborne czy Ghost of Tsushima. Powód numer dwa - świadomość tego, jakie tytuły miały zadebiutować w 2021 roku na PS5 jeszcze bardziej dolewała oliwy do ognia. Wtedy mało kto spodziewał się, że kolejne 12 miesięcy „skończą” się jedynie na ReturnalRatchet & Clank: Rift Apart i DEATHLOOP (które dostępne jest jednak również na PC).

Jest jeszcze jedna rzecz w PS5, która wzbudzała we mnie potężny „hype”. Chodzi oczywiście o nowy kontroler - DualSense. Choć wtedy nie miałem pojęcia jakie możliwości oferuje to cudeńko, to czytając pierwsze zapowiedzi, a później recenzje wiedziałem, że to będzie przełom, jeśli chodzi o gamepady. No i jak dodamy do tego te wszystkie zapowiedzi, że 4K przy 60 k/s to nie ma co się dziwić, że mozolnie odliczałem dni do oficjalniej premiery. Stąd też, gdy odebrałem konsolę swoją własną PS5 moja radość była tak ogromna, że na kilka dni totalnie zapomniałem o otaczającym mnie świecie i bardzo szybko udałem się w podróż w nową generację z nadzieją, że ta cała „podjarka” była uzasadniona. A jak jest na prawdę? Cóź… Cytując już klasyka „No, tak średnio bym powiedział”. Dlaczego tak uważam? Tego dowiecie się poniżej.

Gry na wyłączność? I to na nową generację? Chyba śnisz…

Od pewnego czasu przechodzę przez, jak ja to nazywam, „kryzys gracza”. Ogólnie polega on na tym, że biblioteka gier stale się powiększa, a ja zamiast nowo zakupione gry ogrywać i pomniejszać moją kupkę wstydu, po prostu odkładam je na później, które nigdy nie następuje. Dlaczego o tym wspominam w kontekście recenzji PS5? Otóż miałem po cichu nadzieję, że konsola Sony będzie swego rodzaju takim moim remedium na ową przypadłość, przez wzgląd na „exclusive’y”, które Sony tak mocno promowało. A jak to wypadło w praktyce? Pierwszy tydzień z konsolą – dumnie odpalam zremasterowane Demon’s Souls i mozolnie przechodzę przez kolejne poziomy. Następnie wjeżdża Spider-Man: Miles Morales. Gra się wyśmienicie, DualSense bryluje, po czym następuje zderzenie z rzeczywistością, czyli z brakiem kolejnych „eksów”.

Nadrabiam zatem zaległości z poprzedniej generacji, jednocześnie zastanawiając się „kurczę, coś tu nie gra. Gdzie te wszystkie super hity na PS5?”. Mijają miesiące, a blockbasterów pokroju Horizon: Forbidden West, God of War: Ragnarok czy choćby Forspoken, dla których tak naprawdę zdecydowałem się na zakup PlayStation 5, jak nie było, tak nie ma.

Domyślam się, że część z Was pomyśli pewnie „No ale stary, na co Ty narzekasz, jak pisałeś wcześniej, że przegapiłeś całą poprzednią generację”. I fakt, macie tutaj sporo racji, z tym że jeśli weźmiemy pod uwagę całą kampanię marketingową, która w dużej mierze opierała się na pompowaniu balonika,z „eksami”,w rolach głównych to finalnie dochodzimy do wniosku, że jest dobrze, ale miało być o niebo lepiej.

Grafika na miarę nowej generacji? Raczej szukanie złotego środka

Po cichu liczyłem, że nowa generacja od początku będzie oferować fotorealizm przy zachowaniu możliwie najwyższej wydajności. I choć faktycznie przy paru tytułach mogłem takiego efektu doświadczyć, to wciąż uważam, że jest to jedynie wierzchołek góry lodowej. Sony od dawna bowiem celuje ze swoimi produktami w graczy, którzy właśnie graficzne bajery stawiają na pierwszym miejscu. Tymczasem tytuły na nową generacje, które wpisują się w taki właśnie kanon, możemy policzyć na palcach jednej ręki.

Co istotne, problem pojawia się również przy optymalizacji. W większości przypadków mamy możliwość wyboru pomiędzy trybem jakościowym, a wydajnościowym. Pierwszy stawia na grafikę w 4K kosztem płynności, która oscyluje w granicy 30 k/s. Nie oszukujmy się, za dużo to to nie jest. Nie w tym tkwi jednak problem. W czym zatem? W większości tytułów, w które miałem okazję zagrać, doświadczyłem spadku FPS-ów, czasem nawet do takiego stopnia, że musiałem odpalić grę na nowo. Fakt, zdarzają się produkcje, które śmigają bardzo stabilnie lub spadek jest praktycznie nie odczuwalny, jednak oczekiwałem po nowej generacji raczej pewnej stabilności we wszystkich tytułach.

Tryb wydajnościowy natomiast pozwala nam cieszyć się „stabilnym” poziomem 60 k/s przy rozdzielczości 1080p lub 4K, jednak wtedy mamy do czynienia już z rozdzielczością dynamiczną. Tu również pojawia się problem optymalizacji, jednak akurat w tym przypadku nie jest to tak bardzo odczuwalne. Powiedzmy sobie jednak szczerze – mało kto oczekuje po nowej generacji, aby grać w 1080p, wszak taką rozdzielczość zapewniało nam już "zwykłe" PS4. Każdy czeka na coś więcej. Na coś, co odciśnie swoje piętno na całej generacji i takim czymś zdecydowanie powinna być jakość idąca w parze z wydajnością. Na razie pozostaje nam obejść się smakiem.

Sony tanio gier nie sprzeda

Póki co, wiemy już, że zarówno eksów, jak i wystrzałowej grafiki na PS5 na razie próżno szukać. Do tego dochodzi kolejny problem – ceny. Gry na konsole stały już swego rodzaju towarem luksusowym, co wiążę się z wysokimi kosztami. I o ile kolosalne ceny można w pewien sposób obronić (COVID, koszty produkcji i wymagany czas na dopracowanie tytułu) o tyle dziwi mnie brak alternatyw. Dla porównania sprawdźmy, jak radzi sobie tu konkurencja. Microsoft ma bowiem w zanadrzu coś, na co japoński gigant do tej pory nie może znaleźć odpowiedzi – Xbox Game Pass. Za kilka dyszek miesięcznie z automatu dostajemy dostęp do setek gier, a spora część z tych świeżo debiutujących trafia do tej usługi już w dniu premiery. Przykłady? Age of Empires 4Forza Horizon 5 czy zbliżające się Halo Infinite, nie wspominając o multiplatformowych tytułach takich jak Back 4 Blood czy Outriders.

DualSense na ratunek

O ile na gry i ceny można ponarzekać, o tyle złego słowa nie da się powiedzieć o DualSense. Ten kontroler to po prostu prawdziwa REWOLUCJA! Chyba mało kto spodziewał się, że tak bardzo namiesza on w świecie gamingu. Wystarczy wspomnieć o haptycznych wibracjach, które już same w sobie czynią kontroler DualSense wyjątkowym. Dlaczego? Już tłumaczę. W zależności od terenu, po którym stąpamy zmienia się również to, w jaki sposób go odczuwamy. Śnieg, pustynny piasek, trawa, czy spadające krople deszczu – dzięki DualSense faktycznie poczujemy, jakbyśmy znaleźli się w grze. Adaptacyjne triggery również trzymają wysoki poziom. Zupełnie inny opór odczujemy podczas korzystania z pistoletu, karabinu sniperskiego czy łuku, co jeszcze bardziej podkręca uczucie realizmu. 

Jedyne do czego można się przyczepić to brak gier (znowu), które w znaczącym stopniu korzystają z tych wszystkich funkcji. Najlepszym podsumowaniem będzie fakt, że praktycznie jedyna produkcja, która w pełni korzysta z tych wszystkich „ficzerów” to nomen omen świetne Astro’s Playroom. Z jednej strony zdaję sobie sprawę, że to gra, która te bajery miała pokazać. Z drugiej jednak chyba zgodzicie się ze mną, że czasu na opracowanie kolejnych tytułów było sporo. I nie mam na myśli tutaj gier pokroju AAA. Równie dobrze mógłby to być jakiś „indyk”, który w podobny sposób co wspomniane Astro, pokazałby możliwości jakie drzemią w DualSense.

Szybkie ekrany wczytywania? To lubię!

Już od kilkunastu lat wiadomo, że dysk SSD potrafi znacznie przyspieszyć niejednego, nawet dość sędziwego peceta. Stąd też ciekawy byłem jak to wpłynie na działanie gier na PS5. Na szczęście tutaj się nie zawiodłem. Z każdą produkcją jaką miałem do czynienia, czy to bezpośrednio na PS5, czy w ramach wstecznej kompatybilności, wszystkie ładowały się bardzo szybko i płynnie. Nawet Wiedźmin III, który mocno irytował szczególnie ekranami wczytywania przy korzystaniu z szybkiej podróży, daję radę, co pozwala w pełni zanurzyć się w growy świat.

O ile do samego działania SSD nie mogę się przyczepić, o tyle muszę trochę ponarzekać na pamięć konsoli. Od momentu zapowiedzi spekulowano, czy te lekko ponad 800 GB pamięci to wystarczająca ilość. Jakoś nie za bardzo chciałem w to wierzyć. No i miałem rację. Praktycznie pamięci wystarczyło mi może na maksymalnie 10 gier z segmentu AAA. Fajnie, że z ostatnią aktualizacją istnieje opcja rozszerzenia pamięci, bo nie ukrywam, że jest to konieczne. Pytanie tylko, dlaczego tak późno?

Kolejny rok przede mną, czyli co jeszcze chciałbym sprawdzić

Zdaję sobie sprawę, że jest jeszcze masa rzeczy, których do końca nie przetestowałem. Jedną z nich są niewątpliwie słuchawki Sony Pulse 3D, które do spółki z DualSense powinny zapewnić uczucie jeszcze większej immersji. Ciekawy jestem również, jak prezentowałyby się gry na jakimś telewizorze stworzonym z myślą o nowej konsoli. No i przede wszystkim z niecierpliwością czekam na kolejne premiery wielkich hitów. Jestem niezmiernie ciekawy, jak wyglądać będą przyszłe gry, ale również w jakim stopniu studia wykorzystają możliwości DualSense.

Maciej Piotrowski

PlayStation 5 po roku od premiery okiem zagorzałego konsolowego fana

PlayStation towarzyszy mi już nieco ponad 25 lat. Kawał życia, nie? I tylko raz zdarzyło mi się na nie narzekać – gdy po premierze PS3 ujrzałem cenę sklepową. Wówczas powiedziałem sobie „nie tym razem” i trwałem w tym postanowieniu ponad rok. Koniec końców i tak ta konsola wylądowała u mnie w domu, ale dzięki temu poślizgowi uniknąłem po trochu całej tej popremierowej bryndzy. Nie oszukujmy się bowiem, chyba każde wydane dotąd PlayStation miało podobny problem. Dotyczył on nie tyle tytułów startowych, co tego co następowało po nich.

Spodziewałem się więc, że i PlayStation 5 pod względem nextgenowych gier nie będzie dla nas zbyt łaskawe przez pierwsze kilka miesięcy. Ale kilka, a nie ponad rok. Owszem, po drodze był niezły Returnal i fenomenalny, nowy Ratchet & Clank, ale one tylko podkręciły apetyt na więcej, które w tym roku już się nie pojawiło. Jasne, po części winę za to ponosi pandemia, która zmusiła deweloperów do zmiany sposobu pracy. Tyle, że z planu wszystkich tych wielkich zapowiedzi wynika, że prawdziwy wysyp tytułów dla PS5 będzie miał miejsce gdzieś od końca 2022 roku. Horizon Forbidden West nie liczę, bo on akurat miał pojawić się na tegoroczne święta i, jak wiemy, zostawił nas z niczym. Szkoda, bo nowe PlayStation mogło ten rok kończyć z przytupem. A tak…

W swoim podsumowaniu Seweryn wytknął PS5, że nowa konsola Sony cały czas balansuje pomiędzy wydajnością, a jakością. I jest w tym trochę racji. Sam nie mam z tym jakiegoś wielkiego problemu, w zasadzie zawsze wybieram 4K i mniejszą liczbę klatek. Zresztą na dobrym telewizorze mocny tytuł broni się sam. Dlatego w tej materii cierpliwie czekam, bo jestem więcej niż pewny, że PS5 dopiero odkrywa przed nami swoje możliwości.

Narzekać za to mogę na… słuchawki Sony Pulse 3D i kontroler DualSense. Te pierwsze może wyglądem nie powalają, ale naprawdę dobrze sprawują się w grach generując zaskakująco przyjemny, przestrzenny dźwięk. DualSense to inna para kaloszy. Ten nowocześnie wyglądający kontroler zrobił na mnie przepotężne pierwsze wrażenie. Tylko co z tego, skoro dalsze wykorzystanie jego patentów jest tak słabe. Niby producenci chwalą się wsparciem adaptacyjnych triggerów, dzięki którym każda broń zachowuje się inaczej, a ja podczas gry w ogóle tego nie czuje. I nie jest to kwestia przyzwyczajenia. Ot, doznania są słabe. Po cichu liczę jednak, że w nadchodzących „eksach” DualSense jeszcze pokaże na co go stać.

Oczywiście, dałoby się tu pomarudzić na więcej rzeczy, a choćby na wspomniany już wyżej brak konsol w sklepach i sztuczne windowanie cen. Nawet rozbudowa o dodatkowy, wewnętrzny dysk SDD do tanich tu nie należy. To wszystko pewnie w niedalekiej przyszłości jakoś się unormuje. Nie da się jednak odzyskać straconego czasu, a mam wrażenie, że Sony trochę przespało pierwszy rok życia swojego nowego PlayStation.

Jakby nie patrzeć konkurencja mocno urosła w siłę i już ma gotową całkiem niezłą listę hitów na najbliższy rok (przynajmniej tych o których już wiemy). Ba, mają nawet świąteczny blockbuster, czyli Halo Infinite. A co mają posiadacze PlayStation 5? Ano właśnie. Dlatego moja ocena pierwszego roku PS5 to 3,5/5. Na całe szczęście 2022 zapowiada się znacznie, znacznie lepiej.

PlayStation 5 – czy warto kupić?

Z jednej strony z bólem muszę przyznać, że obecnie nie warto kupować PS5. Z drugiej jednak powiem, że to zależy od tego, czego oczekujecie po nowej konsoli Sony. Jeśli tak jak ja przespałeś poprzednią generacje i od dawna chciałeś ograć największe hity z PS4, to zdecydowanie polecam zakup. Jeśli natomiast spodziewasz się graficznych fajerwerków i gier, które już przed premierą będzie można określić prawdziwym dziełem sztuki, to sugerowałbym jeszcze trochę poczekać. Już początkiem 2022 roku na PS5 zadebiutuje Horizon Forbidden West oraz Gran Turismo 7. Nie wspominając o God of War: Ragnarok, które prawdopodobnie również zadebiutuje w przyszłym roku. Jeśli Microsoft nagle nie wyciągnie asa z rękawa, to zapowiada się rok, które spokojnie może należeć do Sony.

 

 

0 Komentarzy

Ostatnie wpisy