8
VirtusDno
3 lata temu
Assassin's Creed: Valhalla - Recencja
Czy wiesz, że Assassin's Creed skończy w tym roku 15 lat? Od dawna, prawda? I pomyśl, że wszystko zaczęło się od ciekawego pomysłu i… dość nudnej, bardzo powtarzalnej gry. Ale to już historia. Na przykład dzisiejsze Assassin's Creed jest zupełnie inne od tego, co widzieliśmy w trylogii Ezio Auditore czy Assassin's Creed III. Teraz mamy ogromne i pełne przygód światy, masę różnych wrogów, nawet tych mistycznych, mnóstwo elementów RPG i oszałamiającą grafikę.
I choć brzmi to naprawdę fajnie, przy tak ogromnych rozmiarach kart, trudno nie zmęczyć graczy. To właśnie dostałem w Assassin's Creed Odyssey, gdzie po ponad 200 godzinach grania straciłem prawie cały swój zapał do tego. Gra została sprzedana, a niedokończone dodatki trafiły na listę „do zrobienia później”.
Jest jeszcze jeden powód, nieco mniej oczywisty. Wszyscy zapomnieli, że powinna to być opowieść o zabójcach. Tymczasem teraz, zamiast cicho podkradać się do celu, mamy pełną akcji rozgrywkę, która po prostu dzieli tytuł, ukryty miecz i skok wiary z serią. Mam jednak dla Was dobrą wiadomość - oto światło w tunelu. Akcja gry Assassin's Creed Valhalla, której akcja rozgrywa się podczas najazdów wikingów, ma spore szanse na przywrócenie serii na właściwe tory. Dopóki poradzi sobie ze swoimi problemami.
Dark Times - Beautiful Times
Spisek, tajność, walka o władzę i brutalne represje wobec przeciwników politycznych - brzmi jak opis naszych czasów, prawda? Cóż, jeśli spojrzysz na historię świata, to są to tomy, które najlepiej się czyta i od razu nas rumienią. Dlatego osobiście uważam, że powrót serii Assassin's Creed do mrocznego średniowiecza to pierwszy dobry ruch twórców nowej wersji. Po drugie – wybór Wikinga na głównego bohatera opowieści.
Oczywiście nie bez znaczenia jest to, że sami poprosiliśmy o taką tymczasową lokalizację. Ubisoft poszedł jednak dalej, zręcznie wplatając historię naszego bohatera w realne wydarzenia, które mają miejsce pod koniec IX wieku, także w Norwegii, gdzie zaczynają się nasze przygody, oraz w Wielkiej Brytanii. Dodatkowo starali się pokazać Wikingom nieco inną, mniej znaną stronę.
Nie chce za bardzo nikomu psuć zabawy stąd też, jak zwykle przy recenzjach serii Assassin’s Creed, ograniczę się do zarysu fabuły i opisu prowadzonej przez nas postaci. Jak zapewne wiecie znów mamy możliwość wyboru płci naszego bohatera. Tym razem jednak nie jesteśmy do niego uwiązani i w każdej chwili nasz Eivor-mężczyzna może stać się Eivorem-kobietą (i odwrotnie). Jak to uzasadniono? Bardzo ciekawie – wystarczyła niewielka anomalia Animusa i problem z jednoznacznym ustaleniem „czy Kopernik nie była czasami kobietą”.
Nieważne jednak na co się zdecydujemy, nie ma to wielkiego wpływu na fabułę gry. Ważniejsze jest, że zaczyna się ona z przytupem, od biesiady przerwanej krwawym najazdem na naszą osadę, ucieczki i ataku wilka na naszego młodocianego herosa, który za jego sprawą (i blizny na szyi) zyskuje przydomek Wilcza Paszcza. Brzmi nieźle, prawda? A dalej jest tylko lepiej. I co najlepsze – znacznie mroczniej, brutalniej i bardziej krwawo.
Pamiętasz wiszące drzewo w naszym rodzimym Wiedźminie 3? To właśnie w Wielkiej Brytanii w końcu znaleźliśmy się (po dość długim odcinku w Norwegii) takie widoki były na porządku dziennym. Zwłaszcza tam, gdzie toczyły się wojny między Anglosasami a Normanami. Cóż, trudno się temu dziwić, skoro wkładamy do niego nasze cegły, paląc, zabijając i plądrując.
Oczywiście w tle pojawia się temat bitwy między Zakonem Starożytnych a Ukrytymi, nawet jeśli tym razem ani nasz bohater nie chce dołączyć do przyszłych Asasynów, ani członkowie bractwa uważani za nowego członka . Przynajmniej początkowo mieli tylko wspólne interesy i chęć odzyskania/podbicia brytyjskich królestw. Cóż, życie zawiera dziwne sojusze.
A propos sojuszy, wiesz, co sprawiło, że odniosłem całkowite zwycięstwo? Sposób, w jaki wykonuje się główne zadania fabularne, podobnie jak oddzielne mini-historie, jest niezwykle interesujący, co sprawia, że historia jest spójna. Aby przetrwać na obcym terytorium, nasza rasa potrzebuje wsparcia innych Wikingów, którzy okupują inne regiony. Aby zaskarbić sobie przychylność tutejszych posiadłości, musimy nie tylko przeprowadzać z ich udziałem spiski, ale także regularnie podejmować właściwe decyzje. Tym razem mogą mieć bardzo ważne efekty.
Świat Assassin's Creed Valhalla jest ogromny, ale na szczęście nie tak dramatyczny jak poprzednia część serii. Wcześniej był podzielony na odrębne sekcje (Anglia, Norwegia, Asgard), pomiędzy którymi można było się przemieszczać. Po drugie, są wypełnione treścią w taki sposób, że z każdą chwilą coraz bardziej wciągamy się w opowiadaną historię.
Co zabawne, po kilkudziesięciu godzinach rozgrywki czuję się tak, jakby twórcy Assassin's Creed Valhalla przesadzili ze wszystkimi poprzednimi częściami serii na szalę, a potem, podczas burzy mózgów, wyciągnęli z nich różne pomysły i spróbuj je powiązać, znajdź rozwiązanie dla późniejszych części Far Cry.
I tak spoiwem całej gry jest rozbudowa naszej kolonii, która jednak nie tylko daje nam różne nagrody, m.in. rozwijaj broń lub ucz konie nowych sztuczek (mogą teraz również pływać), ale także otwieraj możliwość dostępu do zupełnie nowych zadań, a nawet scenariuszy. Aby jednak móc je poznać, musimy zawczasu splądrować odpowiednią ilość surowców, a można je zdobyć podczas normalnej eksploracji świata lub ciesząc się rozrywką Wikingów - przygodami, inwazją i oblężeniem.

Nie myślcie, że to koniec nowych atrakcji, jednak nam do tej pory nieznanych. Och, to nie to. Assassin's Creed Valhalla ma w zanadrzu tak wiele, że nawet po kilku godzinach gry możesz natknąć się na coś, co Cię zaskoczy. I nie mówię o powrocie stron wyjściowych (tym razem z tatuażami), o których wspomniałem przeciętnie.
To, co twórcy zrobili tak dobrze, to szeroka gama przygód - od zabawnych zagadek środowiskowych i anomalii Animusa (tak, one też wrócą), przez niesamowicie sprytnie wykonane sekrety i naprawdę trudne bitwy z mini-bossami, po wydarzenia w świecie gry. Pod tymi ostatnimi często znajdują się krótkie zadania, których trzeba wykonać wystarczająco dużo, a te dodają postaci do gry, nawet jeśli wykorzystują poczucie humoru aż do niegrzeczności, jak zbieranie wężowych jaj dla damy. , dmuchnij na nich, zatruj połowę osady.

A wspominałem już, że w Assassin’s Creed Valhalla da się łowić ryby i polować na legendarne zwierzęta? Nie? No to teraz wspominam. Zresztą, takich dodatkowych aktywności jest dużo więcej, bo podczas eksploracji świata niejednokrotnie natkniemy się na miejsca przeklęte, w których trzeba szybko namierzyć i zniszczyć przedmiot generujący klątwę, a także mistyczne kręgi czy kopce. Ba, są tu nawet nowe mini gry takie jak choćby wyścigi w piciu alkoholu, gra w kości czy dogryzanie sobie w rymowankach. Słowem – dla każdego coś miłego.
Czy wspomniałem, że w grze Assassin's Creed Valhalla można łowić ryby i polować na legendarne zwierzęta? Nie jest? Tak, teraz to pamiętam. Zresztą jest wiele innych dodatkowych aktywności tego typu, gdyż eksplorując świat często natkniemy się na przeklęte miejsca, w których trzeba będzie zlokalizować i szybko zniszczyć obiekt rzemieślniczy, klątwy, a także mistyczne kręgi i kopce. Cóż, są nawet nowe mini-gry, takie jak wyścig picia, gra w kości lub przekąska do rymów. Krótko mówiąc – dla każdego coś ciekawego.
Assassin's Creed Walhalla powraca do podstaw… tak trochę
Ok, ale z tego opisu można by pomyśleć, że w rzeczywistości w Assassin's Creed mamy wiele takich samych rzeczy. Dzieje się tak po części, ponieważ Assassin's Creed Valhalla zawiera różne elementy zaczerpnięte z poprzednich części. Stamtąd jednak zrobiono to, czego wyraźnie brakowało w następnych sekcjach.
Czy pamiętasz połączenie się z grupą podróżujących mnichów? Albo usiąść na kanapie i udawać miejscowego? Wszystko wróciło. Cóż, jest nawet nowość w postaci „przyklejania się” do wędrówek pijaków, aby odwrócić uwagę naszych bohaterów. Oczywiście nie oznacza to automatycznie, że powinieneś korzystać z tych rozwiązań.
Assassin's Creed Walhalla zawsze zapewniała możliwość radzenia sobie siłą w niemal każdej sytuacji. Zwłaszcza, że nowe, znacznie większe drzewko doświadczenia daje ci swobodę wyboru właściwej ścieżki – czy to zabójców, czy brutalnych wojowników, a krwawe finiszery sprawiają, że jesteś z tego jeszcze bardziej zadowolony. Powinieneś jednak wiedzieć, że z niektórymi sytuacjami korzystniej jest postępować spokojnie lub polubownie, ponieważ mogą mieć poważne konsekwencje.
Czy pamiętasz moje pierwsze wrażenia z Assassin's Creed Valhalla? Wyraziłem tam swoje zaniepokojenie, że cały świat ogłasza wielki protest. Zaskakujące jest jednak to, że w ostatecznej wersji gry było to ledwo obecne. dla społeczności. następna szansa.
Czego więc nie ma? Wszystkie „śmieci” w Assassin's Creed Odyssey oznaczały, że nie mogliśmy wybrać tylko jednej broni i ciągle szukać czegoś nowego, znacznie lepszego. Tym razem ilość broni jest bardzo ograniczona, a do jej „ewoluowania” potrzebujemy materiałów lub kowali, które w jakiś sposób zwiększają możliwości broni i zbroi, pozwalając im na dalsze ulepszanie.
Assassin's Creed Valhalla
Highlights and Shadows Każdy, kto widział grę na żywo, może przyznać, że efekty wizualne Assassin's Creed Valhalla mogą sprawić, że zaniemówisz. Zwłaszcza na komputerach i konsolach nowej generacji. Świetnie się bawiłem na Xbox Series X i szczerze mówiąc nie będę mógł wrócić do Xbox One X. Niektóre sceny są tak wspaniałe, że przypominają korzystanie z wbudowanego trybu fotograficznego i robienie zdjęć ... niezapomniane zdjęcie.
Świeci też rewelacyjna ścieżka dźwiękowa, często wywołując ciarki po plecach, zaskakując atmosferę. I rozlewa się po ekranie z każdą kolejną historią i misją, w których nie doświadczamy lenistwa typu „noś, noś, wycieraj”. Co tu dużo mówić – naprawdę kochasz Assassin's Creed. A przynajmniej pierwszy poważny błąd odbierze nam całą zabawę na miejscu.
Niestety byłoby zbyt dobrze, gdyby w nowym Assassin wszystko poszło gładko. Rozumiem drobne wady, bo przy wielkości projektu nie da się tego uniknąć. Ale powrót dziewczyn jak w Assassin's Creed Odyssey jest trochę naciągnięty. Udało nam się zejść z łodzi na molo - nasz bohater zamarł w powietrzu, nerwowo kiwając nogami. Uderzyliśmy wilka, który właśnie złapał zdobycz, po 2 strzałach, a cel nie zareagował, gra odepchnęła nas o kilka metrów, ogłaszając, że właśnie zginęliśmy. Albo zelot (tak, oni też wrócili) stale czepiający się bohatera niezależnego, bez którego nie da się ukończyć misji, a do którego nie możemy podejść, bo nie jesteśmy jeszcze w stanie pokonać tak ciężkiego przeciwnika.
Takie babole pewnie jeszcze bym jakoś przebolał. Gorzej, że Assassin Creed Valhalla ma spore kłopoty z ogarnięciem naszej drużyny. Pamiętacie, jak wspominałem, że musi nam ona pomagać podczas najazdów? No to czasami średnio jej to wychodzi. Zdarza się również, że nasi towarzysze nie przyjmują próśb o pomoc przy otwieraniu drzwi czy skrzyń ze skarbami. Możesz na to czekać w nieskończoność, bo jeden z nich już stoi przy drzwiach lub lepiej, cały tłum zebrał się na ciele powalonego przeciwnika i nigdzie się nie wybiera. Jedynym sposobem, aby to zrobić, jest udanie się w inne miejsce, a następnie odwrócenie się i ponowne rozpoczęcie nalotu.
Jednak podczas misji pojawiły się również problemy z wykrywaniem kolizji. W jednym z nich chroniona przeze mnie postać utknęła w wodzie między zwalonym drzewem a ziemią. Efekt? Musisz załadować stan gry. Fajnie, że Assassin's Creed Valhalla dość często korzysta z autozapisu, ale kilka razy rzuciłem gamepad w róg rosnącej irytacji i skończyłem grę. To jeden z powodów, dla których w tej recenzji znajdziesz nieco niższą ocenę niż wcześniej oczekiwano. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że te błędy można dość szybko naprawić w przyszłych aktualizacjach, ale w tym momencie nie mogę przymykać oka.
ogromny i niesamowicie różnorodny świat, który może zadowolić
opowieść przedstawiająca Wikingów z nieco innej perspektywy, bardzo wciągająca rozgrywka
powrót znanej i bardzo popularnej mechaniki, by zmieszać się z tłumem na czele
rzeki pływają, najeżdżają, oblegają, powiększają własną kolonię, a wiele innych
zadań pobocznych i łamigłówek środowiskowych może twórczo zaskoczyć Cię
drzewkami doświadczenia, które zostały mocno zmodyfikowane i ewoluowały, aby lepiej dostosować się do własnego stylu gry. brutalne zakończenie przeciwników
trudnych bossów
decyzji, które w rzeczywistości mogą wpłynąć na kontynuację gry
atmosfera jest mroczna i brutalna, ale ze sporą dawką niegrzecznego humoru
no i czasem piękne oprawy audiowizualne
to bardzo denerwujący błąd może zrujnować całą zabawę wiele wypadków sprzed wielu lat
w serii, nie wszystkim się spodoba Kolega z lotu
powrócił do nieco mniej przydatnej mini-gry
i może szybko stać się niepotrzebnie nudnym lub frustrującym
Ostatnie wpisy