grynaplus

GRYNAPLUS

Ładowanie...

grynaplus

GrynaPlus

banner-badge

Blog

Znajdują się tu wszystkie artykuły napisane przez naszych użytkowników!

8

VirtusDno

3 lata temu

Days Gone — recenzja 

Days Gone — recenzja 

 Days Gone aspiruje do tego by trafić na półki podobne do The Last Of Us. Gra stara się być poważną dramatyczną opowieścią o przetrwaniu w świecie nieumarłych. Ma sympatyczną osobowość bardzo dobrą dekorację wizerunkową i ciekawy model motocykla. To wszystko samo w sobie okazało się niewystarczające na ponad 40 godzin rozgrywki. 

 Gdybym miał opisać „Days Gone”  jednym zdaniem powiedziałbym że  „Far Cry” zrobiony w trzeciej osobie po ex. przez Sony. Oznacza to że z jednej strony mamy do eksploracji wielki i pusty świat powtarzalne zadania i nie najlepszą sztuczną inteligencję ale z drugiej możliwość uchwycenia ruchu z doświadczeniem.Świetne ładunki oszałamiająca sceneria i dynamiczne chwile. Ustalmy na początku że „Days Gone” nie osiąga tego samego poziomu emocjonalnego co „The Last of Us”. To wina zytniego rozciągnięcia głównej fauły stwarzającej wrażenie „ospału” kojarzonego z sandoksowymi konwencjami i wymykania się filmowemu klimatowi. Jeśli wykluczyć sekwencje akcji z „God of War” czy „TLoU” całość można obejrzeć jak film  na poziomie bardzo dobrego kina. W przypadku seansu „Days Gone” gwarantuję że grupa ludzi po chwili ziewa i wyjdzie z sali. 

 Czy to oznacza że ​​gra jest zła? Ja też dobrze się tu bawiłem. Ale po ponad 40 godzinach czuję się  zmęczona i wyczerpana. Dla mnie „Days Gone” to utwór który nie wnosi niczego nowego nie zaskakuje i nie udzi głębszych emocji. Jednak mój głos jest  w mniejszości więc myślę że coś jest nie tak z grą ale ze mną i moimi oczekiwaniami. 

 

 Wrażliwy buntownik przeciwko światu czyli fabuła „Days Gone” 

 W wielu grach akcji jeśli jest romantyczna fabuła to jest to drugi plan. trzeci. Z intymnymi związkami które często leżą u podstaw filmów gra się niedale. Dlatego właśnie Days Gone mnie zainteresowało. Deacona głównego bohatera poznajemy w czasach gdy dobrze zna już zmiany w świecie zdominowanym przez potwory – żyjących istot podobnych do stworzeń które jedzą żywe istoty i nie popełniają przestępstw. Zarażone osoby żyły w dużych rojach co jak łatwo się domyślić doprowadziło do spadku liczby ludności miast i powstania ściśle strzeżonych osad na odległych terenach takich jak np. las Oregon. 

 Deacon jego żona Sara i wspólny przyjaciel Boozer zostali rozdzieleni kiedy uciekli z miasta w dniu pandemii. Ciężko ranna Sara zostaje załadowana na helikopter z organizacji ratowniczej NERO podczas gdy panowie opuszczają miasto na piechotę. Jednak helikopter nigdy nie dotarł do szpitala a jego załoga i pasażerowie zginęli. Mimo że minęły  dwa lata Deacon nadal wierzy że Sara wciąż żyje i robi wszystko aby ją znaleźć. 

 

 Motocykle są ulubionym środkiem transportu Deacona 

 Boozer nie tylko pomógł Draconowi przetrwać w nieprzyjaznym świecie ale także dzięki jego twardej i wytrwałej osobowości. Jeszcze przed wybuchem epidemii chłopiec miał charakter buntownika. Podczas misji wojskowej w Afganistanie opanował posługiwanie się  bronią a po powrocie do Stanów Zjednoczonych zanurzył się w kulturze klubów motocyklowych. Wiele konfliktów rozwiązuje się siłą ale w wielu retrospekcjach znany jest również jako wrażliwy i kochający człowiek. Przegrana Sarah i nowe realia świata czynią go zgorzkniałym obojętnym i wrogim w różnych pozach. Mieszkał na skraju Boozera wykonując różne prace często sprzeczne z  jego zasadami moralnymi. 

 Nie da się  ukryć że Deacon  może przyspieszyć bicie serc graczy. Jest dobrze zbudowany pewny siebie ma ostry język i bardzo przyjemny głos w polskiej wersji. Od razu polubiłem go  i zachęciłem do poszukiwania żony. Jego relacje z Buzerem są również bardzo dobrze napisane. Widać że panowie kochają się  jak bracia i są gotowi do największych poświęceń dla siebie. 

 Przez dobrą połowę gry  główna historia jest dobrze wyważona romantyczna i emocjonalna. Mimo że jest pełen frazesów i rzeczy na których polegała w pierwszej kolejności nadal możesz zacząć. ALE niestety wszystko to jest rozpraszane przez bardzo słabe i nudne wątki dotyczące życia w obozie a także walki z bandytami i Wiecznym Kultem. Zawsze czuję się jakbym widziała go gdzie indziej. Najgorsze w czym historia może się nie udać to to że brakuje w niej więcej różnorodnych emocji jakiegoś naprawdę ekstremalnego dramatu który wydarzyły się w postapokaliptycznym świecie. Nic mnie tu nie poruszyło ale „The Last of Us” czy „The Walking Dead” pokazały że przedstawianie konfliktów natury moralnej  i spychanie graczy w kąt to świetna sprawa. 

 

 Musisz dać o swój motocykl! 

 Mechanika kładzie większy nacisk na aspekt survivalowy niż wspomniane  gry. Broń do walki w zwarciu ulega szybkiemu zniszczeniu a hordy zombie nie są w stanie walczyć - najlepiej uciekać. Najbardziej zaskoczyło mnie  podejście roweru. Ten nie dość że zawodzi z powodu nadmiernych skoków czy zderzeń (co ładnie podkreśla klimat gry) to jeszcze wymaga częstego tankowania. A w drugim aspekcie Bend Studio sporo przesadziło. Zapomnij o emocjonujących eksploracjach na motocyklu – gaz wystarczy y żal było tylko takich przejażdżek zwłaszcza że nigdy nie wiadomo jak daleko zajedziesz. Szkoda o jazda Harleyem to świetna zabawa. Ciężka maszyna ślizgająca się po  zakrętach zakopywanie kół w locie warczenie – jako fan jednośladów w grach jestem zadowolony z tego modelu.

Gdy skończy ci się benzyna możesz albo odepchnąć samochód co w świecie pełnym zagrożeń nie ma większego sensu albo zostawić go i iść po konserwy. Chociaż na początku ta procedura wydawała się przyjemna później sprawiła że ​​poczułem się wyjątkowo nieswojo. Bardzo chciałem odwiedzić Oregon ale kiedy pomyślałem że  będę musiał później zwiedzać okolicę na piechotę zrezygnowałem z tego pomysłu. Tak samo w przypadku szybkich przejażdżek - mamy tu do czynienia z wieloma błędami więc skakanie z miejsca na miejsce jest pomocne ale bez pełnego baku taka podróż jest niemożliwa. Moim zdaniem ten poziom realizmu jest  zbędny.

 Dźwięk i widok roju potworów mogą cię przestraszyć. 

 Days Gone to w dużej mierze tajna gra. Choć mógł z łatwością pokonać zarażonego diakona w większej grupie nie miały szans. To samo dotyczy kandydatów – najlepiej sprawdza się strategia zawijania jeden na jednego. Oczywiście są też odłamki w których broń jest intensywnie używana ale znacznie mniej niż w „Far Cry” czy „TLoU”. Potwory też są dobrze zaprojektowane - najbardziej lubię traszki czyli mutanty zabijanie może być denerwujące. Jednak jeśli chodzi o inteligencję wroga jak w wielu innych grach zdarzają się typowe „oparzenia” – podczas kucania można potajemnie przejść przez gości stojących kilkadziesiąt metrów dalej ale żeby nic nas nie chroniło itp. problem z transportem.

 Ciągle ulepszam motocykle 

Jeśli nadal brakuje benzyny trudno zająć się resztą. Sporadycznie spotykamy się z amunicją bronią czy materiałami które pozwalają nam na wykonanie apteczek czy koktajli Mołotowa. Paradoksalnie na tym świecie nie spotkamy żadnych działających samochodów. Ich wraki leżały na ulicach ale nikt ich nie naprawiał. Wszyscy jeżdżą na motocyklach. To jest dziwne? 

 Uratowanych można wysłać do wybranego obozu pracy który dostarczy przeróżne towary 

 Najbardziej niszczycielskie są zadania poboczne. A do tego idziemy gdzieś żeby kogoś uratować i czegoś słuchamy niszczymy gniazda potworów (wszyscy są tacy sami) zdobywamy posterunki i obozy. Wszystko jest takie samo… nieżyt kreatywne jak w mini grze MMO. Powrót do tych samych starych miejsc też jest nudny. Chociaż świat jest szeroko otwarty tak naprawdę niewiele się  dzieje i nie ma wiele do zrobienia. Z pewnością bez żadnych minigier bardziej szalona ucieczka od głównej fabuły coś co pozostawi wytrawnego gracza z otwartym umysłem. 

 

 Cykle dnia i nocy działają cuda na niebie 

 Jedną z głównych atrakcji „Days Gone” jest fenomenalna grafika. Lasy Oregonu zapierają dech w piersiach z widokiem na góry kaniony strumienie i wodospady. Dodajmy do tego dynamiczną zmianę klimatu która wpływa na wzorce jazdy motocyklem (jazda w deszczu jest dużo bardziej wymagająca) oraz cykl dzień noc dzięki któremu możemy obserwować wschody i zachody słońca spektakularny pocałunek. Cutscenkom rakuje jednak filmowej elegancji i wspaniałej oprawy. Animacje postaci i ich mimika nie zawsze pasują do emocji i tonu mowy. Mogę jednak pomachać ręką ponieważ ogólne wrażenia wizualne są doskonałe. 

 

 Grać czy nie? 

  „Days Gone” nie można polecić każdemu. Większość starych komputerów Sony jest zdecydowanie miażdżąca i  warto kupić konsolę tylko do jednego tytułu gry. Ale to nie jest jeden z nich. W ciągu ostatnich kilku miesięcy zajęło mi to dużo czasu ponieważ nie chcę do tego wracać. I nawet jeśli główna fabuła nie powoduje zaczerwienienia i syndromu dodatkowej misji reszta może być naprawdę wyjątkowa i to niczego  nie zmieni. 

 Ale jeśli nie możesz się doczekać czegoś więcej czegoś co możesz przedyskutować po pojawieniu się kredytów lub przynajmniej omówić wczesne zadania i epickie zwroty akcji to lepiej.

0 Komentarzy

Ostatnie wpisy