5
NotBGS
3 lata temu
Dying light 2 - recenzja
Dying Light
Wydany w 2015 roku, "Dying Light" produkcji naszego rodzimego studia: Tech Land, co tu dużo mówić: odniósł międzynarodowy sukces. Niepowiedziałbym że był to tytuł pod jakimkolwiek względem przełomowy czy wybitny, jednakże była to świetna ewolucja z zaczętych wtedy gier. Dziwi trochę że mimo sukcesu gry w 2015 roku, na dalszą część musieliśmy czekać ponad 7 lat, częściowo była temu wina pandemia wirusa, natomiast sporo mówiło się o kulturze, pracy panującej w studiu, i odchodzących z niego pracownikach. Na szczęście problemy te nie "zaorały" produkcji następnej odsłony, i wkońcu po małych opóżnieniach w końcu mamy!
Dying light 2 - fabuła, oraz inne informacje
Naszym głownym bohaterem jest Aiden Caldwell, czyli chłopak o mrocznej przyszłości, który szuka swojej siostry. Głowny bohater należy do pielgrzymów, kurierów przemierzających wyniszczony świat, którzy przekazują informację pomiędzy pozostałościami ludzkiej cywilizacji. Akcja gry toczy się około 15 lat po wydarzeniach z części 1, i na całe szczęście luźno nawiązuje do poprzedniej części. Znajdujemy siostrę oraz dostajemy przedmiot którego nie może dostać "wielki i zły antagonista" i po nudnym i liniowym prologu, okazuje się że Villedor (miasto) ma do zaoferowania dużo więcej, i tam rozwiązujemy zagadkę pewnego morderstwa, czy pomagamy mieszkańcom w zdobyciu wody do miasta, nie jest to coś co określiłbym jako "przełomowe doświadczenie fabularne" jednakże pragnę tutaj podkreślić że Dying Light 2 nie ma się czego wstydzić. Czapki z głów bo gra faktycznie zmusza nas do trudnych, nie do końca oczywistych wyborów, a wcześniej naważone piwo, zazwyczaj wraca do nas w póżniejszych etapach gry. Żeby tego było mało w mieście w którym każdy walczy o życie, lepiej dawkować swoje zaufanie co do każdej nowo napotkanej osoby, albowiem przesadne zasoby altruizmu i empatii, nie koniecznie muszą się dobrze dla nas skończyć. Wszystkie te zawiłości fabularne, sprawiają że po pewnym czasie można z chęcią powrócic do Dying Lighta, aby sprawdzić jakie jest zupełnie inne podejście do tej gry.
Nudny i liniowy prolog
Trwał on około 30 min, początkowy etap to swoisty samouczek oraz wprowadzenie fabularne do historii gry, rozumiem że te elementy są potrzebne w celu nauczenia gracza rozgrywki oraz przybliżenia fabuły, ale mam wrażenie że zostały one w tej produkcji zbyt ściśnięte, i na samym wstępie pełno tu ekranów, które zatrzymują nam całą grę aby przybliżyć etapy rozgrywki, jakby tego było mało wirtualny "kaganiec" nie pozwala nam się zbytnio oddalić, i gdy w pewnym momencie stwierdziłem "A pójdę sobie tam gdzieś dalej" to moim oczom ukazało się brutalne odliczanie, po którym moje cyfrowe życie zostało mi odebrane. Pełno tutaj również retrospekcji do dzieciństwa Aidena i siostry, które rysują nam tło fabularne, oraz bardzo próbują wywołać w nas silne emocje. Moim zdaniem tak silna ekspozycja na samym początku gry, podczas gdy nie jesteśmy jeszcze zaangażowani w role głównego bohatera, jest naprawdę denerwująca. Na całe szczęście początkowe "bombardowanie z dzieciństwa" jest dawkowanie owiele lżej oraz sama rozgrywka się otwiera, pozwalając nam eksplorować świat Dying Light 2.
Fabuła
Świat który zamieszkują 3 frakcje:
- Ocaleńcy - zwykli mieszkańcy, starający się poprostu przeżyć w tym brutalnym świecie.
- Stróżowie Prawa - Zoorganizowana grupa paramilitarna, która obrała sobie za cel utrzymanie porządku w mieście oraz renegatów.
- Bandyci oraz Anarhiści - dowodzeni przez byłego wojskowego - rzeźnika.
O ile do żadnej z nich nie możemy się przyłączyć się na stałe, tak mamy możliwość zadecydowania, jaka frakcja zdobędzie kontrole nad ważną budową strategiczną, a to odblokuje nam pewne bonusy jak auta pułapki które możemy aktywować, lub np tyrolki.
O ile Haran miasto z pierwszej części gry, było inspirowane architekrturą bliskiego wschodu, tak Villedor to bardziej Europejska zabudowa z sporą ilością wysokich budynków na które można się wdrapać. I muszę przyznać jest to zrobione bardzo dobrze, element śmigania po dachach to coś co definiowało pierwszego Dying Lighta, i miło mi poinformować, że w drugiej odsłonie gry ta mechanika jest na wysokim poziomie. Praktycznie na każdym kroku mamy coś po czym można przebiec, wdrapać czy zaczepić, czasami trzeba tutaj troszkę pokombinować, czasami droga do danego celu nie jest wcale taka oczywista, ale zazwyczaj nie ma z tym większego problemu.
Nowa mechanika wspinania
Twórcy zmienili sposób w jaki się wspinamy, o ile w poprzedniej części mogliśmy hasać praktycznie bez końca, tak tutaj nasz pasek wytrzymałości bezpośrednio definiuje to, kiedy zakończy się nasza wspinaczka.
Inne mechaniki
Podczas gry zdobywamy inhibitory, które możemy wykorzystać do powiększenia pasków zdrowia, lub wytrzymałości, pózniej można także wykupić umiejętności które ułatwią nam wdrapywanie się, a tam gdzie nie można się wspiąć, tam trzeba mocno przywalić, a tutaj dying light nie rozczarowuje. Jednak mimo wszystko moim zdaniem w pózniejszym etapie gry jest trochę za łatwo, mimo że na początku gry Aiden to naprawdę "cienias" to z biegiem czasu, biegamy sobie jak gdyby nigdy nic, np w nocy jak w 1 części trzeba było naprawdę się wysilić, tak tutaj zostało to bardzo uproszczone. W menu głównym gra ostrzegła mnie że poziom trudny może stanowić ogromne wyzwanie, więc na potrzeby recenzji wybrałem tryb normalny, jednak weteranom gatunku polecam tryb trudny.
Bronie
Co prawda samych typów broni jest niewiele, mamy tutaj podział na bronie:
- Sieczne
- Obuchowe
- Łuki
Większość broni możemy jednak ulepszać nadając im np możliwość rażenia prądem, podpalania ich lub wysadzania ich w powietrze. Jednak sama walka to natomiast krew i flaki latające absolutnie wszędzie.
Grafika gry
Niestety nie mam tutaj zbyt wielu pochwał, większość elementów o które możemy się zaczepić jest dobrze oznaczona, przez co zazwyczaj wiemy gdzie mamy się udać. Jednak od strony technicznej gra wygląda mocno ŚREDNIO nie wygląda to, ani nie działa zbyt dobrze. Tekstury są średnie, a czasem nawet brzydkie, modele postaci wyglądają jedynie okej. Twórcy chwalili się wsparciem Raytracingu różnica jest, ale nie jest ona duża, a masakruje ona wydajność gry. Nawet z kartą graficzna GTX 2080 super bez włączonego Raytracingu na ustawieniach ULTRA, utrzymuje się w okolicach 40-50 klatek na sekundę.
I na koniec chciałem dodać o bugach, które pojawiły się w grze jednak nie miały one jakiegoś super znaczenia i nie było one na wagę zniszczenia gry. Na szczęście twórcy już powoli naprawiają owe bugi, i mam nadzieję że będzie już coraz lepiej.
To koniec tej recenzji! Mam nadzieję że spodobało wam się, i dzięki tej recenzji będziecie wstanie zdecydować czy chcecie kupić ową grę lub nie. Z chęcią napisze kolejne recenzje innych gier więc z pewnością można się tego spodziewać. Dziękuje za uwagę i mam nadzieję że do następnej recenzji! <3
Ostatnie wpisy