grynaplus

GRYNAPLUS

Ładowanie...

grynaplus

GrynaPlus

banner-badge

Blog

Znajdują się tu wszystkie artykuły napisane przez naszych użytkowników!

8

GszypAtomowy

2 lata temu

Final Fantasy XIV: Endwalker-recenzja

Elo elo elo elo elo elo elo tutaj KtosXD a dzisiaj powiem wam o grze która nazywa się Final Fantasy
XIV: Endwalker
więc czytać

Moja postać nigdy tak naprawdę nie dostaje odpowiedzi, a wiele godzin później myślę, że to dlatego, że
Square Enix kieruje to pytanie również do nas jako graczy: Czy ostatnie osiem lat FFXIV i te wszystkie
setki cutscenek były warte poświęconego im czasu? Żałuję, że nie miałem okazji się wypowiedzieć, bo po
Endwalkerze moja odpowiedź brzmi jednoznacznie "tak". Części tej około 50-godzinnej historii
poruszają się trochę wolniej niż bym chciał, ale kiedy tak wiele gier, programów telewizyjnych i seriali
filmowych wydaje się niezdolnych do dostarczenia satysfakcjonującego zakończenia, to odświeżające
zobaczyć jeden, który w większości udaje się trzymać lądowanie do łuku, który trwa tak długo.
Endwalker jest na tyle dobry, że nie ma wątpliwości, iż ta odrodzona gra MMORPG zasługuje na
włączenie do dyskusji o najlepszych historiach Final Fantasy, jakie kiedykolwiek powstały.

To częściowo dlatego, że FFXIV jest teraz kompletną opowieścią, z tym rozszerzeniem wyznaczającym
koniec tego, co rozpoczął jego reboot z 2013 roku. Endwalker zamyka praktycznie każdą większą linię
fabularną wprowadzoną w tym czasie, począwszy od długiej walki pomiędzy półbóstwami Hydaelyn i
Zodiark, poprzez ambicje Ascian, aż po losy Imperium Garleańskiego. Nawet nowe strefy sugerują chęć
skończenia z tym, co było wcześniej; w Endwalker, niektóre z miejsc, które odwiedziłem to inspirowana
Południową Azją wyspiarska kraina Thavnair, uczone miasto-państwo Sharlayan i sam Garlemald - tak
jakby Square Enix próbowało wydrapać wszystkie miejsca, które były wspominane od dawna, ale nigdy
nie zostały odwiedzone. Wszystko, co nadejdzie po tym, będzie czymś zupełnie innym. To
prawdopodobnie dobra rzecz, ponieważ fenomenalne rozszerzenie Shadowbringers z 2019 roku pokazało,
do jakich cudów zdolny jest FFXIV, gdy niemal całkowicie zostawia ten znajomy świat za sobą. Zarówno
Shadowbringers jak i Endwalker przypominają nam, że duża część uroku historii FFXIV leży nie tyle w
samym świecie, co w Tobie i Twoich towarzyszach, Scions of the Seventh Dawn. Każda ważna postać
dostaje tutaj swój moment w świetle reflektorów, a oni starają się dowiedzieć, jak zniszczyć przerażające
wieże w stylu H.H. Gigera, które mają doprowadzić do końca świata. Ich przygoda rozpoczyna się od
próby znalezienia odpowiedzi w bibliotekach Sharlayan, a następnie udają się do Thavnair, aby
spróbować samodzielnie uporać się z jedną z wież. Jak praktycznie cały marketing jasno pokazuje, te
wyczyny w końcu wylądują na powierzchni księżyca. Ale oto jedna z fajnych rzeczy w Endwalker:
księżyc nie jest nawet najbardziej szalonym z miejsc, które odwiedzisz. Nie powiem, oczywiście,
dlaczego idziesz na Księżyc, ale to tylko jeden ze sposobów, w jaki pisarz Natsuko Ishikawa skutecznie
obala nasze oczekiwania co do tego, co wielu z nas spodziewało się po tej wieloletniej historii.
Powiedzieć więcej to wskoczyć na pole minowe spoilerów, więc ujmijmy to tak: Endwalker może
ostatecznie być końcem głównej historii FFXIV, ale lepiej jest go rozumieć jako bezpośredni utwór
towarzyszący Shadowbringers. Shadowbringers jest głęboko osobistą historią, która bada motywacje,
podczas gdy Endwalker rozszerza się, aby zawiązać luźne końce i pokazać nam, jak nasze działania
wpływają na cały świat. Jeśli Shadowbringers to Avengers: Infinity War, to Endwalker jest Avengers:
Endgame.
Mimo to Endwalker obfituje w emocjonalnie poruszające momenty i spędza dużo czasu z nieskończenie
ujmującą parą bohaterów, z którymi mógłbym spędzić całą grę. Jednak gra zagłębia się również w ciemną
stronę kończenia każdego konfliktu, gdy jest się największym bohaterem na świecie. Mnóstwo
porywających przemówień i okazjonalnych głupot rodem z anime towarzyszy podróży do nowego pułapu
90 poziomów, ale Endwalker nie stroni od przedstawiania ludzi, których nieufność opiera się wszelkim
próbom współczucia, ani tych, których duma nie pozwala im żyć z porażką.
Endwalker jest najsilniejszy w tych intymnych momentach, skupionych raczej na osobistych
konsekwencjach wojny niż na walce między tytanami. Podobnie Endwalker lepiej niż jakiekolwiek inne
rozszerzenie pokazuje, że więzi między Sługami sięgają znacznie głębiej niż kumple z pracy, nawet jeśli
moja cyniczna połowa nie może powstrzymać się od uznania niektórych momentów za nierealistycznie
optymistyczne w porównaniu z prawdziwym światem. Walki z złoczyńcami początkowo uderzył mnie
jako nieco słabsze, ale uważam, że trzymają się lepiej pod introspekcją, zwłaszcza po sprawdzeniu
niektórych nazwisk i znalezieniu wskazówek inspiracji w greckim micie. Endwalker odpowiada na wiele

z pytań, które Shadowbringers pozostawił bez odpowiedzi, a przy okazji sprawia, że poprzednie
rozszerzenie jest jeszcze bardziej godne uwagi.
Nie przeskakuj
Po prostu upewnij się, że czujesz się komfortowo. Niemal cała ta historia opowiedziana jest poprzez
cutscenki, które często trwają 15 minut lub więcej, a obejrzenie ich wszystkich zajmuje więcej czasu niż
obejrzenie kilku sezonów niektórych popularnych programów telewizyjnych. Cudem większość z tych
cutscenek wydaje się niezbędna, ponieważ pominięcie jednej (co możesz zrobić) zazwyczaj prowadzi do
przegapienia kluczowego punktu fabuły lub wylądowania w jakimś szalonym miejscu bez pojęcia, jak się
tam znalazłeś. W najlepszych z nich, gdybym był w teatrze, wstałbym i wiwatował. Jedyne, które mają
tendencję do przeciągania to te z momentami w stylu Powrotu Króla, gdzie spotykasz się i witasz z
pozornie całą obsadą. Kiedy musisz walczyć, Endwalker zazwyczaj daje Ci uzasadnione powody, zamiast
wymyślać śmieszne scenariusze, aby usprawiedliwić zabicie 10 owiec lub cokolwiek innego w stylu
wielu innych gier MMORPG (i wczesnego FFXIV). Endwalker woli jednak posypywać swoją levelową
podróż zadaniami, w których w ogóle nie dochodzi do walki. Niektóre z nich są lepsze od innych - fani
historii, tacy jak ja, będą zachwyceni tymi, w których NPC podążają za tobą i oferują opcjonalne
rozmowy w określonych punktach. Mniej udane jest kilka misji skradankowych, w których musisz
podążać za postaciami niezależnymi, nie dając się zauważyć, a kończysz, gdy twój zwierzyniec cię
zauważy - nikt nie lubił tych misji we wczesnych grach Assassin's Creed i nie są one lepsze tutaj.
Najbardziej irytujące zadanie w Endwalker, choć, po prostu każe ci chodzić po wiosce i znaleźć ludzi, z
którymi możesz porozmawiać. Brzmi to prosto, ale są oni irytująco dobrze ukryci i spędziłem chyba pół
godziny próbując wszystkich namierzyć. Na szczęście, te momenty są tylko drobnymi przebłyskami w
epickim czasie Endwalkera, a historia zazwyczaj oczyszcza podniebienie inspirującym odkryciem lub
emocjonalnym momentem. Nawet znienawidzony quest w wiosce jest szybko zakończony wycinką łez,
która zamyka łuk pozostawiony nietknięty od czasów A Realm Reborn. Takie momenty ponownie
przypominają mi, że Final Fantasy XIV ma już osiem lat (nie licząc katastrofalnej premiery) i jeśli się
rozejrzę, to w odległych teksturach widzę, że gra zaczyna się już nieco starzeć. Jednak gra MMORPG
firmy Square Enix przypomina, że dobra grafika i oprawa dźwiękowa czasami przewyższają gry, które do
poprawnego działania potrzebują mitycznego GeForce'a RTX 3090. Dwie ostatnie strefy w Endwalker to
wizualne cuda, a jedna scena w szczególności uwydatnia potęgę doskonałej i wszechobecnej ścieżki
dźwiękowej Masayoshi Sokena poprzez jej odebranie. Muzyka się zatrzymuje. Żadne zwierzęta nie
wydają dźwięków. Pozbawiając FFXIV większości postaci niezależnych i muzyki w tym momencie,
Square Enix przypomina nam, jak wiele robi ze starzejącymi się zasobami. Final Fantasy XIV nie
pozwala jednak, aby ten smutny moment trwał długo, a robiąc to, przypomina mi o nieuchronnie słabym
punkcie fabuły. Wszyscy wchodzimy do Endwalkera w obliczu końca wszystkiego, ale ja już wiedziałem,
że kiedy skończę z tą historią, będę mógł do woli oddawać się rzemiosłu na placach Sharlayan, dołączać
do setek graczy na polowaniach na bossów w nowych strefach i brać udział w nowych rajdach. Wiedza
ta, stale obecna w zakamarkach mojego umysłu, pozbawiła opowieść Endwalkera części napięcia. Jakby
w kontrze, Sage stanowi o wiele większe wyzwanie, ponieważ jest częściowo zaprojektowany wokół
osłaniania sojuszników i leczenia swojego tanka poprzez zadawanie obrażeń wrogom. Wciąż nie do
końca to opanowałem, ale podoba mi się, jak łączy najlepsze części Scholar i White Mage w pakiet, który
bardziej doświadczeni healerzy z pewnością polubią. Widzieć utalentowanego Mędrca w akcji w lochach
to widok godny podziwu, i nie mogę się doczekać, aby osiągnąć choćby ułamek tych umiejętności.
Poza tym jednak, Endwalker nie robi zbyt wiele, jeśli w ogóle cokolwiek, aby wstrząsnąć ustalonym
rytmem rozgrywki z nowymi elementami. Bossowie w trialach i lochach są jednymi z najlepszych, z
jakimi miałem okazję walczyć w Final Fantasy XIV, ale same lochy to nadal niewiele więcej niż bieganie
po (często efektownych wizualnie) korytarzach od jednego bossa do drugiego. Projekt lochów jest jedną z
niewielu rzeczy, które moim zdaniem World of Warcraft wciąż robi lepiej niż jego stale rosnący
konkurent, a biorąc pod uwagę niektóre z dzikich miejsc, w które zabiera nas Endwalker, jestem
zaskoczony, że nie było więcej kreatywności w projektowaniu poziomów. Werdykt
Wypełniony godzinami pełnych znaczenia cutscenek i niezapomnianych nowych stref, Endwalker
stanowi satysfakcjonujące zakończenie historii Final Fantasy XIV w jej dotychczasowej formie. Choć nie
wprowadza wielu nowych elementów rozgrywki, dostarcza dwie nowe, doskonałe profesje DPS i
uzdrawiania, które powinny przypaść do gustu zarówno nowym, jak i doświadczonym graczom, a także
zawiera jedne z najlepszych walk z bossami, jakie widzieliśmy w tej liczącej sobie już dekadę grze. Jeśli

w ten sposób showrunnerzy Final Fantasy XIV kończą swoją historię, to jestem gotów iść z nimi od
początku do końca następnej.
Gra fajna, osobiście ją polecam, oceniam ją 9/10
więc to koniec
elo elo elo elo elo elo elo elo elo

0 Komentarzy

Ostatnie wpisy