grynaplus

GRYNAPLUS

Ładowanie...

grynaplus

GrynaPlus

banner-badge

Blog

Znajdują się tu wszystkie artykuły napisane przez naszych użytkowników!

12

Blakszip

2 lata temu

King’s Bounty II - recenzja

Siadając do King’s Bounty II nie miałem właściwie żadnych oczekiwań. Nie jest to gra na którą czekałem i pewnie nawet nie wiedziałbym o niej gdyby nie przeglądanie zestawień tytułów wychodzących. Natomiast w pamięci, jak prawdopodobnie większość osób, mam zakorzenione całkiem głęboko wspomnienie sporej frajdy jaką jakieś kilka lat temu dał mi prequel tej serii, czyli King’s Bounty The Legend wydany przez rosyjską firmę 1C w 2008 roku. Tutaj też warto pozwolę sobie wrzucić słowo komentarza. Wiele osób zdaje się niesłusznie mówić o serii King’s Bounty jako o klonie dużo bardziej popularnych w Polsce Heroes of Might and Magic. Mówiąc o tym zazwyczaj mają na myśli wspomnianą Legendę z 2008 bądź któryś z jej spin offów jak Warriors of the North, Dark Side i tak dalej. A to perspektywa wielce niesłuszna bowiem tak naprawdę to nasze ukochane Herosy są klonem oryginalnego Kings Bounty z 1990 roku. Nie da się jednak ukryć, że od momentu przejęcia praw do serii przez rosyjskiego dewelopera, King’s Bounty zaczęło iść w zupełnie inną stronę, z każdym krokiem mając coraz mniej wspólnego zarówno z oryginałem jak i wielbionymi przez Polaków herosami. Szczególnie dobrze widać to po najnowszej odsłonie serii, która ukazała się 24 sierpnia 2021 roku. Oglądając trailery zastanawiałem się czy aby na pewno trafiłem na odpowiednią stronę na steamie. No bo jak to tak. Grafika bardziej pasująca do erpega niż strategii? Widok zza pleców naszego protagonisty zamiast klasycznie z lotu ptaka? Dialogi i cut-scenki przypominające raczej wiedźmina 3 niż inne turowe gry strategiczne? Bardzo duży nacisk na fabułę, wątki poboczne i sandboxowy świat? Wszystkie te kroki to niezwykle ryzykowny ruch dla deweloperów z 1C. Ryzyko wynika nawet nie tyle z faktu, że King’s Bounty to kiepska gra, bo tutaj pragnę nadmienić, że moim zdaniem jest całkiem przyzwoita. Problemem są raczej wspomniane oczekiwania, bo ludzie przyzwyczajeni do pewnej formuły oczekują raczej ewolucji, a nie rewolucji, a tutaj mamy do czynienia raczej z tym drugim. Czy to zła rzecz? Przejdźmy do właściwej części recenzji a będziecie mogli ocenić sami.

 

How to Unlock New Skins and Troops in King's Bounty 2? [Solved] - Common  Sense Gamer

 

Grę rozpoczynamy jako jedna z 3 predefinowanych postaci. Aivar dość nisko urodzony rycerz, dzielny wojownik, niegdyś członek gwardii królewskiej, z czasem zaś zmuszony szukać szczęścia jako najemnik. Poza zwojami całkowicie pozbawiony dostępu do magii, co jednak nadrabia bonusami bojowymi dla swoich żołnierzy. Katherina hrabianka i czarodziejka. Choć nie może pochwalić się takim wachlarzem zdolności bojowych jak Aivar to zdecydowanie nadrabia możliwością zapisywania znalezionych zwojów w swojej księdze czarów. Eliza postać moim zdaniem do pewnego stopnia inspirowana Joanną D’arc. Młoda, wiejska dziewczyna, która pewnego dnia odkrywa w sobie zarówno pewne zdolności magiczne jak i talent do dowodzenia, co otwiera przed nią karierę paladynki. Sam pakiet zdolności, którymi opatrzone są postacie raczej niewiele powie początkującemu graczowi, ale można spokojnie dokonać wyboru na czuja. Każda z tych postaci jest mniej więcej tym czego archetypicznie moglibyście się po nich spodziewać, więc stosunkowo łatwo określić jaki typ rozgrywki będzie im towarzyszył. Niezależnie od postaci, którą wybierzecie początek jest taki sam. W wyniku pewnego incydentu na zebraniu w królewskim pałacu, zostajemy zesłani do więzienia Fort Crucis. Jednak na osobiste polecenie księcia nasz wyrok zostaje zawieszony, a my mamy się udać do Marceli, czyli stolicy państwa. Wspomniane więzienie i przylegająca do niego nieduża zimowa kraina stanowią dość obszerny samouczek do gry. Jeszcze w forcie nauczymy się wyposażać naszą postać w ekwipunek oraz rekrutować pierwsze jednostki. Przyległości zaś dadzą nam posmakować pierwszych starć, a w ich zakamarkach odkryjemy rozmaite znajdźki. Zachęcam do tego żeby dobrze zwiedzić tę początkową krainę bo wraz z garścią zadań pobocznych i kilkoma skrzętnie zamaskowanymi skrytkami dadzą nam solidną porcję doświadczenia i złota na start. Po wydostaniu się z mroźnych terenów trafiamy w końcu prosto do pałacu i na główny obszar rozgrywki, czyli królewską stolicę i przyległości. Podczas audiencji dowiadujemy się, że książe potrzebuje zaufanej osoby do przeprowadzenia śledztwa w sprawie niepokojących wydarzeń które nękają ostatnimi czasy szczęśliwą do niedawna krainę. A dużą rolę w nich zagra podejrzany wypadek w Magofabryce, paskudne monstra z innego wymiaru oraz pewna tajemnicza sekta. Od tego momentu moim zdaniem zaczyna się właściwa fabuła, dlatego nie będę spoilerował dalej, między innymi dlatego, że gra oferuje rozmaite sposoby na poradzenie sobie z określonymi problemami. I znajduje to odzwierciedlenie nie tylko w konsekwencjach naszych decyzji ale i w mechanice samej gry. W tej mamy 4 dominujące nazwijmy to aspekty, które determinują zarówno rozwój naszego bohatera jak i jednostki którymi prawdopodobnie będzie się posługiwać.

 

Everything You Need To Know About Kings Bounty II | The Nerd Stash

 

Są to Siła, Finezja, Porządek oraz Anarchia. Jak możecie się pewnie domyślać Porządek to przeciwieństwo Anarchii, a Siła Finezji. Niektóre questy dają nam możliwość rozwiązania jakiegoś problemu na 2 różne sposoby i wybranie określonej ścieżki podbija nam dany parametr. To z kolei pozwala nam wkładać punkty postaci w określone zdolności. Podobnie wykonywanie niektórych zadań zgodnie z danym aspektem odblokowuje nam nowe możliwości zaciągu. Wszystkie jednostki w grze bowiem także posiadają swoją przynależność. I tak rycerze czy uzdrowiciele będą związani z porządkiem, wszelcy łajdacy i nieumarli to jednostki anarchistyczne, magiczne golemy należą do finezji, a dzikie bestie, trolle czy pancerne krasnoludy wyznają prosty argument siły. Mieszanie jednostek z różnych grup może mieć swoje plusy, ale podobnie jak w herosach starając się zachować jednolitość zyskamy bonus do morale, które przekłada się na szansę na dodatkowy ruch w trakcie bitwy. Same bitwy zaś nie powinny żadnemu fanowi herosów sprawić problemu. Hexagonalna mapa, tury, inicjatywa, stosy określonych jednostek. Wszystko to pomimo pewnych różnic powinno być dość znajome. Największym szokiem dla osób lubiących gromadzić ogromne armie będzie co najwyżej fakt, że mamy tutaj odgórny limit tego ile i jakich jednostek możemy mieć w danym oddziale. Po pierwsze limituje nas nasza własna zdolność dowodzenia. Każdy stworek wymaga pewnej puli punktów dowodzenia określających to czy i nad iloma mu podobnymi jesteśmy w stanie zapanować. Po drugie niezależnie od dowodzenia wszystkie mają maksymalny poziom liczebności oddziału. Dla słabszych jednostek jak włócznicy czy uzdrowiciele będzie to zazwyczaj 10, ale dla większych i potężniejszych jak np. Golemy strażnicze będzie to zaledwie 3. Zmusza to zatem gracza do nieustannego pilnowania się by wykorzystywać pełnię możliwości swojej puli dowodzenia i kombinowania jakimi jednostkami ją zapełnić. Fajną opcją ze względu na stosunkowo nieduże oddziały jest również możliwość wyleczenia większości bądź całości rannych żołnierzy po bitwie, o ile nie straciliśmy całej drużyny. To pozwala unikać żmudnych wycieczek w te i wewte do rekrutera. A poza walką? Cóż, da się wyczuć, że twórcom bardzo zależało, żeby mocno oprzeć całą produkcję na fabule i otwartym świecie przez co postronny obserwator raczej pomyśli, że mamy do czynienia z typowym erpegiem niż z grą strategiczną. Powiedziałbym, że stosunek pomiędzy czasem spędzanym na prowadzeniu bitew, a tym polegającym na bieganiu od NPCa do NPCa, eksplorowaniu czy rozwiązywaniu prostych zagadek wynosi mniej więcej pół na pół. Niestety momentami wygląda to tak jakby do questów, szczególnie tych pobocznych podchodzono zbyt nieśmiało, żeby nie powiedzieć niechlujnie.

 

King's Bounty 2 Unit Details Guide - GamersHeroes

 

Podczas gdy główne wątki fabularne mimo pewnej przewidywalności są poprowadzone nienajgorzej, posiadają specjalnie zaprojektowane i nieźle zrealizowane przerywniki filmowe i zdają się mieć jakiś pomysł na siebie, tak duża część zadań pobocznych to w przeważającej większości misje fedeksowe polegające na bieganiu od enpeca do enpeca, kończące się od czasu do czasu jakąś bitwą. Nie raz i nie dwa miałem też uczucie, że niektóre poboczne questy są przesadnie rozwleczone, byle sztucznie napompować czas gry. Ale żeby być uczciwym jest garść zadań które się bronią. A warto je robić choćby dlatego, że z niektórych mogą skapnąć nam przedmioty w inny sposób nie do dostania. Być może uczucie rozwleczonych questów nie byłoby tak intensywne, gdyby nie fakt, że główny bohater zdaje się poruszać jak mucha w smole. Mimo tego, że świat jest dość skondensowany to nie sposób nieodnieść wrażenia, że nasz bohater poruszając się dosłownie walczy z gęstością powietrza. Pewnym ułatwieniem jest możliwość przywołania wierzchowca, ale ruszyć można dopiero po moim zdaniem ciut za długiej animacji wsiadania a sterowność naszej chabety pozostawia sporo do życzenia. Na dłuższe dystanse się jednak sprawdza. I to są właściwie największe mankamenty, które mogę wymienić. Z mniejszych to parę razy zaliczyłem jakieś mikro ścinki, animacje dialogowe zdradzają ubogą mimikę i spore podobieństwo npców między sobą, a okna niektórych przedmiotów lubią uciekać poza granice ekranu. Poza tym muszę jednak stwierdzić, że bawiłem się nieźle. Twórcy na bazie Unreal Engine zdołali wykreować ładny, przyjemny w odbiorze świat. Mimo, że odległości na mapie czy rozmiary miast są raczej umowne, to jednak architektura, projekt lokacji, stroje czy design potworów sprawiają wrażenie wiarygodnych. Czegoś co posiada w sobie szczyptę fantazji i bajkowości ale z powodzeniem mogłoby istnieć w realnym świecie. Muzyka świetnie dopełnia klimat fantastycznej krainy, a rozmowy pomiędzy przechodniami dodają sporo do klimatu. A przynajmniej dodawałyby gdyby nie zaczynały się od tej samej linijki za każdym razem gdy pojawimy się w danej lokacji. Na szczęście często narracja się zmienia się wraz z postępem w grze, a niektóre miejscówki odwiedzimy zaledwie raz więc nie musi to być aż tak zauważalne. Balans walki jest przyzwoity, chociaż często zdarza sie, że system oceniania naszych szans w starciu przeciwnikiem zdaje się mało miarodajny. Często bez większych strat wygrywam starcia w których algorytm nie daje mi szans, ale za to z jednym wyzwaniem gdzie szanse były w miarę wyrównane, męczyłem się okrutnie chyba z półtora godziny. Nie mniej wygrywanie kolejnych starć daje pewną satysfakcję.

0 Komentarzy

Ostatnie wpisy