grynaplus

GRYNAPLUS

Ładowanie...

grynaplus

GrynaPlus

banner-badge

Blog

Znajdują się tu wszystkie artykuły napisane przez naszych użytkowników!

12

Blakszip

2 lata temu

Microsoft Flight Simulator - recenzja

Symulatory lotu. Niegdyś niezwykle popularny gatunek liczący dziesiątki przedstawicieli, dziś nisza tak mała, że przez szczeliny gamingu przeciekają od święta co najwyżej pojedyncze skromniejsze produkcje. Dobrze wiedzieć więc, że nawet dziś znalazło się miejsce na tytuł równie wysokobudżetowy i ambitny co Microsoft Flight Simulator. Pierwsza od 14 lat pełnoprawna odsłona jednej z najbardziej renomowanych marek dla fanatyków lotnictwa. I będzie to dla nich pozycja nie do przegapienia. Przynajmniej takie odnoszę wrażenie jako kompletny amator, który wirtualnymi samolotami lata jedynie rozrywkowo. Nie mam żadnego doświadczenia jako pilot, a wiele przyrządów w kokpicie nadal pozostaje dla mnie czarną magią. Samoloty i helikoptery w świecie rzeczywistym widziałem jedynie z pozycji pasażera. Nie wiem nawet czy Flight Simulator powinno się nazywać grą. To imponująca technologicznie symulacja - aplikacja umożliwiająca aspirującym pilotom wzbicie się w powietrze i zwiedzenie w ten sposób całego globu. Elementów gamingowych jest tu natomiast jak na lekarstwo - głównym narzędziem jest globus z którego wybrać możemy lotnisko startowe i opcjonalnie cel podróży. Tu też na żywo śledzić można prawdziwy ruch lotniczy czy dopasować warunki pogodowe - przestworza przemierzać możemy w czasie rzeczywistym z odwzorowaniem pory dnia, zachmurzenia i opadów na danym obszarze, bądź ręcznie modyfikując praktycznie wszystkie aspekty atmosferyczne do detali tak subtelnych jak wysokość, grubość i formacje chmur na niebie. Na mapie znajdziemy też tak wiele nawet mikroskopijnych lotnisk, że nawet w swojej najbliższej okolicy odkryłem kilka o których istnieniu nie miałem najmniejszego pojęcia. Oznacza to oczywiście również, że w grze pojawiają się - mam nadzieję, wszystkie ważne porty lotnicze, a garść z nich oznaczonych gwiazdką, odwzorowana została w najmniejszych detalach. Microsoft umożliwia również, dla największych fanatyków, zakup dodatkowych, wyrzeźbionych odręcznie lotnisk premium. Nie oznacza to natomiast, że trzeba je kupować, by móc z nich latać. Po prostu domyślnie dostępne są w swojej mniej precyzyjnie odtworzonej formie.

 

Microsoft Flight Simulator Game of the Year Edition na Steam

 

Gdy już wybierzemy skąd i gdzie chcemy lecieć a także jeden z dostępnych w grze samolotów-od małych awionetek przez odrzutowce po wielkie pasażerskie boeingi, trafiamy na pas startowy, gdzie, jeśli brak nam doświadczenia prawdopodobnie rozpieprzymy się na pierwszym lepszym drzewie. To symulator nie tylko z nazwy i przed pierwszym lotem bardzo wskazane jest skorzystanie z samouczka. Ten niestety stanowi słaby punkt całej produkcji. Początkujący lotnicy będą mieli bardzo pod górkę, a ponieważ jest rok 2020, nie mamy jak dawniej dostępu do grubej papierowej instrukcji wielkości encyklopedii, która pomogłaby nam rozgryźć podstawy. Rolę instruktażu stanowi zestaw ośmiu lekcji latania małą Cessną 152, których celem jest nauczyć gracza startować, kontrolować pojazd w powietrzu, lądować i nawigować. Po jego ukończeniu każdy, nawet średnio rozgarnięty pilot będzie wiedział jak utrzymać maszynę nad ziemią… ale miałem wrażenie, że nawet tutorial wymaga od gracza zbyt dużo wiedzy na temat lotnictwa i spędza za mało czasu na wyjaśnianiu niuansów. Tak, pokazuje gdzie znajdują się konkretne instrumenty, ale nie wyjaśnia zbyt dobrze zasady ich działania. Tak, krok po kroku mówi co zrobić, by wznieść się w powietrze, schować podwozie czy zamknąć klapy, ale nawet na chwilę nie zatrzymuje się żeby wyjaśnić czym te klapy są i po co je zamykać. Ostatecznie więc, nawet ukończywszy wszystkie lekcje nie miałem świadomości, że rozumiem dlaczego wykonuję pewne akcje, a jedynie powtarzałem jak małpka to czego mnie nauczono. Papierowa instrukcja, która pozwoliłaby mi dokładnie zgłębić arkana unoszenia się w powietrzu naprawdę by tu pomogła. Nie bez powodu dawniej z grami tego typu łączono olbrzymie podręczniki. Tym bardziej, że sterowanie jest tak skomplikowane, że menu z przyciskami ma swoją własną wyszukiwarkę, by łatwo odnaleźć można było konkretną funkcję czy przycisk. W grę grać można na klawiaturze i myszce-tę opcję zdecydowanie odradzam, padem czy i jest to oczywiście opcja rekomendowana-lotniczym wolantem.
Gra automatycznie wykrywa najpopularniejsze ich modele i nie tylko przypisuje odpowiednie funkcje, ale również wyświetla wygodną ściągę razem z fotografią używanego kontrolera-bardzo to przydatne. Nawet wtedy jednak wiele funkcji nadal kontrolowane jest skrótami klawiszowymi, bądź jeśli wolimy, poprzez bezpośrednie klikanie myszką na przyciski w kokpicie. Te są oczywiście odwzorowane w najmniejszych detalach-nawet pokładowe komputery i GPS-y działają i można z nich korzystać klikając odpowiednie opcje, kręcąc pokrętłami i wstukując rzeczy na klawiaturach. Pietyzm z jakim potraktowano wnętrza jest niesamowity. Podobnie jak szczegółowość samego procesu lotniczego. Możemy oszczędzić sobie zmartwień i zacząć lot prosto z pasa startowego- albo nawet już w powietrzu. Ale absolutni hardkorowcy mogą rozpocząć drogę nawet od pasażerskiej bramki przechodząc cały żmudny proces kołowania, sprawdzania i uruchamiania przyrządów oraz komunikacji z wieżą i odpowiadaniem na dochodzące komunikaty kontrolera lotów. Ale mamy też pełną kontrolę nad tym, które aspekty chcemy kontrolować my, a które przekażemy naszemu komputerowemu drugiemu pilotowi- to on odpowiadać może za nas przez radio, a nawet całkowicie przejąć stery zmieniając Flight Simulator w urokliwy i niezwykle relaksujący wygaszacz ekranu. Poziom kontroli nad grą jest tak duży, że w trakcie lotu zmieniać możemy na bieżąco pogodę czy porę dnia, a nawet teleportować się do konkretnej fazy lotu, na przykład jeśli chcemy być obecni wyłącznie w trakcie lądowania. Jaki jest cel Flight Simulatora?

 

W Microsoft Flight Simulator można teraz grać w VR | TechBriefly PL

 

Rzecz w tym, że nie ma. To wielgachna piaskownica, w której gracz robi na co ma ochotę. Możemy bawić się w pilota, by spełniać swoje fantazje o pilotowania Boeinga. Albo, co bawiło mnie najbardziej, korzystać z niego jak z wycieczkowca i odwiedzać znajome miejsca, by popatrzeć jak odwzorowano je w grze. Microsoft chwali się, że Sim wiernie odwzorowuje powierzchnię praktycznie całej planety, a mapy populowane są w czasie rzeczywistym dzięki skomplikowanej mieszance pobieranych z internetu danych, chmury Azure Microsoftu, proceduralnego generowania budynków oraz ręcznie wyrzeźbionych elementów. Efekty bywają różne, ale w dużej mierze imponujące-dzięki komputerowej magii i zdjęciom satelitarnym nawet najmniejsze wiochy na krańcach świata istnieją w grze i zapełniane są często bardzo trafnie zabudowaniami. Zawsze miejsca te są przynajmniej rozpoznawalne, bardzo często odwzorowane całkiem wiernie, choć najbardziej boli, że poza setkami konkretnych przykładów, gdzie Microsoft ręcznie wymodelował popularne budynki i umieścił je na mapie, wiele zabytków, zamków czy monumentów nie pojawia się w grze wcale. Najsławniejszy punkt widokowy stolicy Szkocji, zamek w Edynburgu na przykład reprezentowany jest przez kilka ułożonych w zamkopodobnej formacji domków. Na tyle podobne, by wyglądało okej z nieba, ale to mimo wszystko zawód dla każdego kto odwiedził kiedykolwiek to półmilionowe miasto. Ale hej, Poland Stronk i mamy na przykład ładnie wymodelowany Pałac Kultury. Co jeśli chcemy pograć i nie mamy dostępu do internetu? No to już trochę gorzej, bo Flight Sim bardzo mocno polega na łączu, by śledzić pogodę, ruch lotniczy i pobierać mapy. Dla ludzi o słabym połączeniu dostępna jest opcja pobrania części mapek na dysk oraz bogate menu opcji kontrolujące zużycie transferu ale nawet wtedy gra wymaga łączności z serwerami dla uwierzytelnienia. Upierdliwy jest również format w jakim pobiera się ona na dysk.

 

Microsoft Flight Simulator 2020 : Nouvelle vidéo dans les nuages qui donne  le tournis - Jeux Pc, consoles...

 

Po pobraniu kilkuset megabajtów launchera tytuł odpala się i dociąga kolejne 100GB danych. Dane te podzielone są na setki małych plików, więc niezależnie od prędkości łącza instalacja trwa minimum dwie godziny, bo na przykład podczas dekompresji ściągniętego pliku gra przestaje pobierać kolejne, a małe rozmiary poszczególnych elementów oznaczają, że duże łącza nie mają czasu się rozpędzić, by ściągnąć wszystko za jednym zamachem. Ostatecznie przygotujcie się, że po instalacji i rozpakowaniu gra może zająć na waszym dysku ponad 300 giga. Przygotujcie się również na koszmarnie długie loadingi, nawet z dysków SSD. Co dziwne, kilkadziesiąt sekund, a nawet parę minut zająć potrafi nie tylko załadowanie lotu, ale nawet samo wejście do menu głównego. W skali lotów, które trwać mogą nawet kilka godzin jest to mały ułamek włożonego w nią czasu, ale mimo wszystko denerwująca przeszkoda, szczególnie jeśli chcemy tylko pobawić się przez kilka minut i pochłaniać widoczki. Poza głównym trybem, studio Asobo przygotowało dla fanów niewiele- w menu głównym znaleźć można punktowane wyzwanie- w momencie recenzji jest to lądowanie na urokliwym tropikalnym lądowisku. Gracze oceniani są na podstawie wielu czynników-od precyzji po kontrolę nad samolotem, a ich wyniki umieszczane są na globalnej tablicy. Jedynym skonkretyzowanym trybem są “działania”- trzy bonusowe loty dla weteranów, w ramach których przetestujemy swoje umiejętności nawigacyjne podróżując w kierunku punktów orientacyjnych wykorzystując jedynie przyrządy pokładowe i widoczne elementy geograficzne. A także kilka dodatkowych wyzwań lotniskowych podobnych do tego głównego, punktowanego. Jeśli po Flight Simulatorze oczekujecie więc kampanii, zestawu misji, kupowania samolotów czy jakichkolwiek innych elementów typowo growych, srogo się zawiedziecie. To nigdy nie była i nadal nie jest produkcja celująca w tego typu rozgrywkę.
Na koniec zostawiłem sobie wrażenia audiowizualne-o dźwięku powiedzieć głównie mogę, że… jest. Ładna, spokojna muzyka przygrywa jedynie w menu głównym. podczas lotu słyszeć będziemy bardzo realistyczne odgłosy silników, deszczu i radiowych rozmów generowanych proceduralnie przez Microsoftowe narzędzia generowania mowy. Oprawa graficzna, wbrew temu co zobaczyć można było w zwiastunach, które jak to zwykle bywa pokazują grę w możliwie najlepszym świetle, bywa bardzo nierówna. Na pewno jest to silnik z najwyższej półki technologicznej-kokpity odwzorowane są w najmniejszych detalach, deszcz cieknący po szybach, rozświetlające niebo nocne burze czy wysokiej jakości tekstury wyglądają niemal fotorealistycznie.

0 Komentarzy

Ostatnie wpisy