8
VirtusDno
1 rok temu
recenzja: Europa Universalis IV
Europa Universalis IV rewizja
Jeśli chcemy zmienić historię świata, nie ma lepszej gry do tego celu niż ostateczna Europa Universalis.
Wbrew pozorom nie jest łatwo ponownie zobaczyć grę taką jak Europa Universalis IV, zwłaszcza dla kogoś, kto grał w serię od pierwszej części, może nie uzależniony, ale utonie w każdej odsłonie. – Co najmniej sto. godziny siedzenia przed ekranem i patrzenia na mapę wirtualnego świata. Czemu? Ponieważ chcę wykorzystać całą moją wiedzę z tej serii, aby przedstawić szczegółowy i wnikliwy opis czwartej gry Europa Universalis IV. Porównaj ją z poprzednimi odsłonami, z innymi grami szwedzkiego studia Paradox Interactive, rozważ wady i zalety, podsumuj listę zmian i wydaj swój werdykt. Jak w każdej innej grze. Wiedzą, że muszą grać w Universalis IV Europe tak, jak grali w każdą grę wcześniej, bez względu na to, czy jest lepszy, czy gorszy od nich. I w tym przypadku jest zdecydowanie lepszy, właściwie najlepszy z serii.
Jak więc napisać recenzję? Czy to dla ludzi świeckich? To proste, prawda? Dlaczego jęczę, że będzie ciężko? A ponieważ tak dobrze znam tę serię, wszystkie zastosowane dziwaczne i nienaturalne rozwiązania są mi tak znajome, że trudno mi sobie wyobrazić, jak by to wyglądało dla jednej osoby.Pierwszy kontakt z tą grą. I ta recenzja powinna zadać takie pytanie, czy warto już teraz wchodzić do gry Europa Universalis IV, do czwartej serii, jeśli nie graliście do tej pory w żadną z poprzednich części. I oczywiście powinna też na nie odpowiedzieć. Więc chodźmy.
Europa Universalis IV to świetny alternatywny symulator historii, który kompiluje „co się dzieje” między XV a początkiem XIX wieku na całym świecie. Gracze mogą przejąć kontrolę nad dowolnym narodem, który istniał w historii, od 1 roku lub wybrać późniejszą datę, a następnie poprowadzić ich przez próby do gwiazd. Czym dokładnie są gwiazdy? Musisz sam to zdefiniować. Gra jest dość kiepska, jeśli chodzi o wyznaczanie celów, nie, że Civilization wyraźnie mówi, że musisz spełnić takie warunki i takie warunki, aby zostać mistrzem świata w taki czy inny sposób. Tak, jest tu ciekawy licznik, który pokazuje, który kraj ma obecnie najbardziej abstrakcyjny „wynik zwycięstwa”, ale nie jest to konieczne. Głównie dlatego, że nie rośnie z czasem i dodaje punkty w tym samym tempie, co przynosi korzyści dużym krajom, takim jak Turcja. Nie ma znaczenia, że ciężko pracujemy, aby zbudować światowe imperium np. z Holandii, które za sto czy dwieście lat będzie mocarstwem znacznie silniejszym od innych punktami, nie dogonimy Turków, ponieważ przez dwa wieki z powodzeniem zdobywali przewagę bez szans na to. Moglibyśmy ich pokonać, rozczłonkować, prawie wymazać z mapy i zamienić w nieistotne kałuże na Morzu Czarnym, ale nie dogonimy. Przynajmniej mi się nie udało i próbowałem trzy razy, z Polską, Holandią i Brandenburgią/Prusami/Niemcami.
Europa Universalis IV nie jest grą zwycięską, ale grą... rozegraną. To piaskownica, jak Grand Theft Auto z muszkietami, galeonami i dwuwymiarowymi mapami. Nie chodzi o to, co możesz zarobić, ale o wyznaczenie sobie celów, które chcesz, a następnie próbę ich osiągnięcia. Chcemy uczynić Polskę protestancką i podbić NRD, a potem ją spolaryzować? Tu masz. Chcemy małej Flandrii, która zjednoczy ziemię Holendrów, Flamandów i Walonów, a potem wyruszy na podbój Nowego Świata? Dlaczego nie. Chcemy małej Brandenburgii z trzema prowincjami na drodze, na końcu której następuje zjednoczenie wszystkich ziem niemieckich w nowym niemieckim świętym cesarstwie rzymskim? Chodź, chodźmy, będzie świetnie. Jest wiele fascynujących historii do napisania, ponieważ w tej grze są kraje na mapie. Odbudujmy razem Bizancjum! Zjednoczmy Wyspy Brytyjskie pod berłem Irlandczyków lub Szkotów! Odeprzyjmy najeźdźców takich jak Aztekowie... albo umrzyjmy twardo. I będzie łatwo latać.
Europa Universalis IV to bardzo trudna gra, ale nie w zwykłym tego słowa znaczeniu. Osiągnięcie nawet wyznaczonych celów może być całkiem proste, niezależnie od tego, czy zdecydujemy się na „lekki spacer”, czy też zagramy z Francją, Anglią czy Hiszpanią. Nawet granie w „historyczne przetrwanie w trybie hardcore”, czyli zarządzanie mniejszym sąsiadem niż te wymienione, nie jest tak dużym wyzwaniem, choć duże państwa potrafią być agresywne i starać się podporządkować sobie wszystko dookoła. Dlaczego więc jest ta trudność? Poprzez zrozumienie samej gry i rządzących nią reguł. Dla kogoś, kto nigdy nie grał w Europie Universalis lub jego siostrzanych produktach, takich jak Hearts of Iron czy Crusader Kings, będzie to prawdziwy test inteligencji. Ta gra, podobnie jak sama fabuła, składa się z wielu procesów zachodzących pod skórą, niewidocznych na pierwszy rzut oka, ale mających decydujący wpływ na bieg wydarzeń. Na potrzeby gry znacznie upraszczają i redukują to, co najważniejsze, ale nadal tworzą warstwę współzależności, która na początku jest trudna do nawigacji. Łatwiej też nie jest dzięki interfejsowi, pełnemu tabel, wykresów, liczb i trybu mapy z kolorami. Całkowicie czytelny dla weteranów, dla nowych graczy to gąszcz informacji, do którego trzeba się przyzwyczajać godzinami. Myślę, że dużo w tym przypadku oznacza co najmniej tuzin. Paradox Interactive dołożyło wszelkich starań, aby tak czy inaczej zaaranżować sprawy, ale nie sądzę, aby po tych kilku godzinach nowi gracze przyzwyczaili się do „wyglądu i stylu” tej gry.
A tu jest wiele do zrozumienia. Prowadzenie państwa od renesansu do oświecenia nie było tylko kwestią wielkiej polityki, czyli walki z sąsiednimi krajami o sporne prowincje. Mamy tu handel, mamy sprawy religijne, mamy sprawy kulturowe, mamy też rozwój cywilizacyjny i techniczny, a każdy z nich będzie wymagał waszej uwagi. Europa Universalis IV poszła pod tym względem dalej niż jej poprzednicy, tj. wymuszenie dbałości o szczegóły, a do każdego problemu podchodzimy w znacznie inteligentniejszy sposób. Weźmy na przykład taką transakcję. Nie robimy tego bezpośrednio, ale możemy na to wpłynąć. Świat podzielony jest na regiony, które mają swoje centra handlowe, tak naprawdę każda grupa kilkunastu województw jest hubem. Pomiędzy nimi znajdowały się trasy, głównie do Europy, a w nich do Wenecji i Antwerpii, dwóch „terminali” wszelkiego handlu, nie trzeba dodawać, że kontrolowanie ich byłoby korzystne. Wcześniej, w poprzednich grach, kto i ile można by zarobić, handlując w danym hubie, zależało od czynnika częściowej losowości i ciągłego wysyłania traderów, który mamy w tempie rosnącym z roku na rok. To wyzwanie, ale na dłuższą metę jest nudne i nie ma większego sensu, więc zostawiasz to maszynom. I to wszystko dla handlu.
W Europie w przypadku Universalis IV sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Mamy ograniczoną liczbę sprzedawców, domyślnie do dwóch dla wszystkich grup wiekowych, chociaż możesz ich zdobyć na różne sposoby. Możemy wysłać je do dowolnego centrum handlowego, aby tam siedziały i wyrywały nam pieniądze lub próbowały przekierować handel do centrów, w których siedzą inni ludzie, i zamknąć sklep ze srebrem. To prosta łamigłówka, nic specjalnego ani zaawansowanego. Wysyłane są raz i najczęściej po transakcji, ale... ale to nie koniec zabawy z tradingiem. Wpływ naszego kupca na przepływ gotówki zależy od naszej siły na danym obszarze, tj. ile naszych prowincji jest tam i jak są rozwinięte, lub ile jest tam floty handlowej, jeśli był to ośrodek nadmorski. . . Ta ostatnia opcja jest całkowicie niedostępna w poprzednich grach z serii, a oferuje dużą głębię strategiczną i ma sens, jeśli chodzi o posiadanie dużej floty, której nie miała we wczesnych grach. Teraz możesz poważnie bawić się komercyjną dominacją, planując kluczowe podboje lub kolonialne prowincje, które dadzą nam dostęp do odległych centrów handlowych, ponieważ nie możesz wysłać naszej floty tam, gdzie nie mamy dla niej portu, co oznacza, że nie ma sposób na wrzucenie sieci do przepływów pieniężnych. Dzięki tym zmianom gra została wzbogacona o zupełnie nową opcję, która jest bardzo ciekawa i pozwala w nowy sposób realizować swoje ambicje. A do tego pozwala na więcej akcji.
Problem z prawie wszystkimi grami Europa Universalis polega na tym, że w większości są one bezczynne i responsywne. Czas zwalnia przy odpowiednim przyspieszeniu, a kolejne wydarzenie przed nami zmusza nas do działania. Nasza inicjatywa została pod wieloma względami mocno ograniczona... a przynajmniej tak się wydaje teraz, po zagraniu w Europa Universalis IV, wymaga większej aktywności w wydarzeniach. Jak to się manifestuje? Na przykład w kwestii kultury. Każde województwo na mapie zamieszkuje ludność określonej narodowości, należąca do określonego kręgu kulturowego. Nasz kraj nadal ma kulturę dominującą, a może i inne kultury, co akceptuje, gdybyśmy mieli prowincję zamieszkaną przez ludzi różnych kultur, napotkalibyśmy na wiele problemów, głównie związanych z redukcją dochodów. ryzyko powstań. Nie trzeba dodawać, że to bardzo komplikuje podboje, prawda? Wcześniej, w poprzednich grach, niewiele można było zrobić, kultura w prowincji zmieniła się lub nie, to była decyzja gracza. A teraz to zależy. Możesz zrobić obowiązkową polonizację, germanizację, flamandzką, rusyfikację czy cokolwiek zechcemy. Wydaje się, że to ułatwia sprawę, ale daje nam również zupełnie nowy zestaw decyzji do podjęcia, ponieważ taki „Kulturkampf” kosztuje Cię ze specjalnego zestawu punktów. Wykorzystujemy te punkty również do innych celów, więc musisz zdecydować, zaplanować, ustalić priorytety i ogólnie zrobić coś, czego Universalis nie robił w Europie w przeszłości.
Pomysł na punkt jest świetny. Ich wzrost zależy od umiejętności naszego władcy, obecnego króla naszego państwa, którego umiejętności kierownicze, dyplomatyczne i wojskowe są wyrażone liczbowo i przeliczone na punkty, które otrzymujemy co miesiąc. Można ten dochód zwiększyć korzystając z doradców, oczywiście im są bardziej utalentowani, tym są drożsi. Płacimy punktami z trzech oddzielnych pól za... wyprzedaż wszystkich. Chcemy nowego generała dla naszej armii? Płacimy punktami militarnymi. Chcemy większego portu w naszym województwie? Płacimy za pośrednictwem placówek dyplomatycznych również związanych ze sprawami morskimi. Czy chcemy, aby nowo podbite województwo stało się administracyjną częścią naszego kraju? Płacimy punktami zarządzania. Jedliśmy je jak w brutalnej rzezi i sprawialiśmy każdemu ból, jakby to była fiolka z naszą własną krwią. Czemu? Ponieważ za te punkty kupujemy również nową technologię i rozwijamy nowe pomysły, co jest niezwykle ważne. Trzeba cały czas podejmować decyzję, cały czas robimy plan, zbieramy punkty za coś lub coś, albo z ciężkim sercem używamy ich żelazka w razie potrzeby. Takie rozwiązanie daje rozgrywce sporo rozmachu, tak, w pewnym sensie ją komplikuje, ale też pod wieloma względami ułatwia, głównie dzięki temu, że my jako gracze możemy być bardziej aktywni dzięki punktom. I to moim zdaniem jest główną zaletą gry Europa Universalis IV, a także cechą, która sprawia, że naprawdę warto polecić grę tym, którzy w nią nie grali lub nie grali.
Choć Europa Universalis IV wygląda jak jej poprzednicy, mapy, ikony i tabele, jest to gra tak mocno przerobiona, że można wręcz powiedzieć, że została zrewolucjonizowana jak na swoje warunki. Jest bardziej dynamiczny, daje graczom więcej czasu i pozwala na większą aktywność. Nadal jest złożona i głęboka, może nawet bardziej niż poprzednie, ale jednocześnie staje się bardziej znacząca i uporządkowana, łatwiejsza do zrozumienia. I jest też technicznie lepszy, bez zbyt wielu błędów, sztuczna inteligencja robi dobre wrażenie zarówno w dyplomacji, jak i w dowodzeniu oddziałami, a interfejs, choć wciąż nie idealny, stał się rozsądnym kompromisem między czytelnością a ilością wyświetlanych informacji. Oczywiście jest tu wiele do poprawienia i zmiany, tak jak w każdej innej grze. A skoro Europa Universalis IV nie jest grą „wszystko”, możesz być pewien, że należałoby poprawić. A także coś, czego się nie spodziewaliśmy. I czego nawet nie wiemy. Nowe rzeczy zostaną również dodane, jeśli nie przez twórców gry, to przez lojalną i utalentowaną społeczność moderów z długą tradycją w czynieniu Europ Universalis lepszym i wspanialszym.
Więc łatwo się domyślić, że zdecydowanie polecam Europę Universalis IV. Jest to najbardziej zaawansowana, najbardziej dojrzała ze strategii dostępnych dla wszystkich, najłatwiejsza do zrozumienia, najgłębsza i najbardziej złożona. Jeśli interesuje Cię historia, a zwłaszcza wspaniały i szczególnie ciekawy okres między średniowieczem a rewolucjami XIX wieku, takich atrakcji nie znajdziesz nigdzie indziej. Ręczna zmiana przebiegu historii to świetna zabawa... i możesz to zrobić również w trybie wieloosobowym w trybie wieloosobowym, jeśli masz znajomych z podobną obsesją. Słowem ostrzeżenia Europa Universalis IV nie jest grą turową, ale pojawia się tu syndrom „jeszcze jednej tury” z uzależniającą siłą nieporównywalną z żadną inną grą, w tym Cywilizacją. Spędzenie nocy z tą grą to nie przypadek, ale normalne. Jeśli się nie boisz, graj. Graj i pisz nowe historie.
PLUSY
+bardziej dynamiczna, więcej decyzji
+osiągnięto wiele nowych rozwiązań
+brak ogólnej najlepszej strategii w historii
+w zasadzie brak poważniejszych błędów
+zaskakująco brak głupich SI
+... i jak modyfikują, aby to osiągnąć
MINUSY
-wygląd zewnętrzny nie jest wyjątkowy
-wymaga dużo rozgrywki
-zajmuje dużo czasu na pierwszy rzut oka
Ocena: 9,0
Ostatnie wpisy