2
Bobek0
3 lata temu
The Medium - recenzja
Marianna - Dziewczyna nierzadko miewa kontakt z zaświatami i pomaga zagubionym duszom ruszyć w dalszą drogę po śmierci. Jest to przypadłość tym bardziej uciążliwa kiedy przybrany ojciec prowadzi dom pogrzebowy w Krakowie. Mariannę poznajemy wkrótce po śmierci opiekuna, a niedługo potem bohaterka odbiera osobliwy telefon od wiedzącego o niej zbyt wiele mężczyzny, który przekonuje ją, aby odwiedziła opuszczony ośrodek wypoczynkowy Niwa. Mamy rok 1999, Marianna dociera do bram ponurego, PRL-owskiego kurortu zamkniętego przed laty z powodu mającej tam miejsce masakry, a w środku czekają na nią metaforyczne duchy przeszłości, dosłowne duchy zmarłych oraz przejmująca groza, która każdemu mogłaby zakłócić spokój. Opowieść Medium jest najmocniejszą stroną gry. W zasadzie jest to horror, ale z tych psychologicznych. Nagle wyskakujących straszaków jest tu bardzo mało, ale atmosfera jest gęsta, a sama historia - dość osobista. Ja miałem silne skojarzenia z Silent Hill 2, które było opowieścią bardziej o ludziach, ich relacjach i tragediach niż o potworach oraz magicznych miastach. Medium jest tu bardzo podobne. Ogromną siłą produkcji jest też to, że jest bardzo polska. Dla graczy z Polski oznacza to oczywiście pewną swojskość - meblościanki, szklanki na herbatę w metalowych koszyczkach, stare budki telefoniczne i tak dalej. Ale widziałem też opinie zagranicznych graczy, że klimat świata przedstawionego był dla nich bardzo ciekawy z powodu swojej odmienności. Warto budować tło z elementów naszej kultury, bo dla zagranicznego gracza może to być ciekawsze i bardziej egzotyczne niż kolejne, sztampowe, amerykańskie miejscówki. A Medium czerpie z naszej historii pełnymi garściami. Post-PRLowskich klimatów znajdziemy tu wiele - plakaty, architektura, tablice upamiętniające to, że na otwarciu ośrodka Niwa obecny był pierwszy sekretarz, a gdzieś w tle przewija się komunistyczna bezpieka i echa II Wojny Światowej. Mam co prawda nieco zastrzeżeń dotyczących spójności pewnych drobnych elementów fabuły - szczególnie pewnych wątków pojawiających się pod koniec - a do tego początek jest nieco nużący i atakuje tak sztampowymi motywami jak kolejny, niepokojący duch dziewczynki, ale mimo wszystko uważam, że opowieść jest mocną stroną gry. Wciąga, a polski koloryt i wykorzystanie motywów historycznych czyni ją wyrazistszą. To nie jest polski Silent Hill - gra jest całkiem liniowa i - o ile się orientuję - nie ma wielu zakończeń, a poza tym nie jest survival horrorem. Medium to taka raczej horrorowa przygodówka z zagadkami i bardzo małą szczyptą prościutkiej akcji.
Głównym wyróżnikiem gry jest motyw dzielenia obrazu i jednoczesnego pokazywania tego samego miejsca w świecie rzeczywistym oraz świecie duchów. Jest to oczywiście ciekawy zabieg stylistyczny, ale dookoła tego motywu zbudowane są też zagadki. Marianna napotyka różne przeszkody w różnych wersjach otoczenia - np. prawdziwe schody mogą być zawalone, ale w zaświatach nadal są całe. Bohaterka może na chwilę opuszczać swoje ciało i poruszać się po świecie duchów, a potem np. wyciągnąć energię z tzw. studni dusz i naładować nią skrzynkę z bezpiecznikami. Niemniej ten zaświatowy split-screen nie jest czymś co możemy przywołać w każdej chwili, bo to dzieje się samo w określonych momentach. I w sumie dobrze, bo granie na podzielonym ekranie z samym sobą jest na dłuższą metę męczące, a do tego gra obniża przy tym rozdzielczość i, nierzadko ładne, miejscówki trudniej wtedy docenić. Zresztą zabawy z dwiema rzeczywistościami przyjmują też inne formy - w wielu miejscach możemy się przełączać między światem żywych i umarłych dotykając luster, a jeszcze gdzie indziej uciekamy przed zagrożeniem i podczas biegu bohaterka sama przeskakuje z jednego planu egzystencji na drugi. I dobrze, że gra żongluje tymi różnymi formami rozgrywki, aby nieco ją urozmaicić. Szczególnie, że przez większość czasu Medium jest jednak symulatorem chodzenia i lizania ścian, aby znaleźć wszystkie notatki do przeczytania i obejrzeć wszystkie przedmioty przywołujące dźwiękowe echa wspomnień, czyli magiczne audiologi. Marianna ma taką moc, że podnosi przedmiot i ten odtwarza dla niej dźwięki wydarzenia, którego ów obiekt był świadkiem. Dla urozmaicenia gra dorzuca też garść scen akcji kiedy to kucamy za jakąś szafką, aby nie zjadł nas straszny potwór albo uciekamy przed siebie, bo zły duch upatrzył nas sobie na obiad. Rozumiem, że gra potrzebowała czegoś co wyrwałoby gracza z marazmu chodzenia po statycznych miejscówkach, ale sceny akcji wyszły Medium chyba najgorzej - szczególnie te prościutkie, nieciekawe sekwencje skradane. W dzisiejszych czasach słabo bronią się też, archaiczne już dziś, odgórnie narzucone widoki kamery. Niestety przypomniały mi wszystkie złe doświadczenia ze starymi Residentami - to że nie zawsze widzę to co chciałbym zobaczyć, a do tego orientacja w przestrzeni bywa mocno utrudniona. Nie jest to ogromny problem, bo gra nie ma sekwencji walki i nie jesteśmy wkurzani przez zombiaki chowające się za krawędzią kadru, ale mimo wszystko to dość dziwne rozwiązanie w dzisiejszych czasach. Być może chodziło o to, aby lepiej zoptymalizować grę pod dzielony ekran, a może o kontrolę nad ujęciami - tak aby twórcy mogli nas raczyć ładnymi kadrami. Bo kadry faktycznie są ładne - lokacje wyglądają świetnie.
Z jednej strony mamy wypełnione detalami miejscówki świata rzeczywistego, które czasami urozmaica odrobina ray-tracingowanych odbić. W grze, której kwintesencją jest lizanie ścian - spore znaczenie ma to jak szczegółowe są te “ściany”. Z drugiej strony mamy świat duchów inspirowany obrazami z najbardziej znanego okresu twórczości Zdzisława Beksińskiego i muszę przyznać, że jego wizje świetnie się sprawdzają w takim charakterze. Na to wszystko nakłada się bardzo dobre udźwiękowienie, odrębna muzyka dla każdego ze światów stworzona przez Arkadiusza Reikowskiego i Akirę Yamaokę, a do tego wszechobecny w branży Troy Baker zagrał jedną lepszych ról swojej kariery wcielając się w pewnego potwora. Jedyne co w tej całej prezentacji zgrzyta to animacje postaci. Ruchy bohaterów bywają dość sztywne, a mimika wygląda jak coś co robiłoby wrażenie w erze PS3 i Xboxa 360. No i jest jeszcze kwestia lokalizacji, która - w przypadku tej gry - wydaje się dość wyjątkowa. Otóż Medium ma jedynie polonizację kinową, czyli w postaci napisów. Co gorsza - elementy graficzne zawierają w sobie dziwaczną mieszankę polskiego i angielskiego. Nazwy produktów na opakowaniach, napisy na plakatach czy tytuły na książkach zwykle są po angielsku, ale już wszelkie mniejsze teksty są polskie. Burzy to spójność świata. Wolałbym już chyba, aby wszystkie napisy były nawet po angielsku - tak jak głosy postaci.
I oto całe Medium. Przyzwoita mieszanka przygodówki i symulatora chodzenia z horrorem psychologicznym. Niezły scenariusz, unikatowy, post-PRLowski klimat i świetne miejscówki zmieszane z dość prostą, ale i czasem pomysłową rozgrywką oraz średniawymi animacjami postaci. Zdecydowanie nie jest to nowy, polski Silent Hill, bo to nie ta skala produkcji. I na pewno nie należy w Medium grać dla rozgrywki, bo to tylko proste zagadki, dużo lizania ścian oraz dość słabe, okazjonalne sceny akcji, ale wymieszano te elementy tak, iż nie przeszkadzają, a nawet pomagają w poznawaniu historii. A to właśnie fabułą i kreacją świata stoi Medium.
Ostatnie wpisy